Nieskończoność



W moim życiu gości pustka, spowodowana Twoim odejściem.

W życiu każdego z nas pojawia się taki moment, kiedy nic nie ma sensu. Nic do siebie nie pasuje. Jesteśmy wtedy rozdarci. Nie wiemy co ze sobą zrobić, jak sobie poradzić, jak stawić temu czoła. Jesteśmy sami i nikt nas nie rozumie. Wątpimy w ludzi. Nie widzimy w nich jakichkolwiek plusów. Jak sobie poradzić.? Samemu.? Bez wsparcia.? Tak się nie da. Owszem. Człowiek to stworzenie stadne. Potrzebujemy drugiego człowieka, ale czy rzeczywiście.? Sami zamknięci w czterech ścianach.? Da się tak.? Owszem, tylko potem kolejną naszą drogą w życiu będzie psychiatryk. Tysiące myśli, ogłupienie. Nic tylko umierać.
Każdy się czegoś boi. Najwięcej ludzi boi się pająków. Czemu.? Prawda, że ohydnie wyglądają, ale co nam mogą zrobić.? Pożreć w całości.? Nie. No, więc otwórzcie oczy, albo zamknijcie i jeśli nie są u was w domu to dajcie im żyć. Czego w takim razie powinniśmy się bać.? Śmierci.? Ona i tak nas dopadnie. Zawsze i wszędzie. Nie mamy peleryny niewidki. Kiedy przyjdzie nasza godzina wtedy odejdziemy jak równy z równym, ale nie należy się jej bać. No, więc czego mamy się bać.? Czy jest coś takiego.? Kalectwo. Jeśli zostaniemy kalekami to nasze plany na przyszłość zostają automatycznie skreślone. Musimy się od nowa uczyć funkcjonowania, samodzielności. Wszystkiego. Kalectwo to ludzka tragedia. Wtedy doceniamy jak ważna dla nas była ręka, noga. Jak ciężko jest nam żyć bez tak oczywistej rzeczy. Zastanówmy się nad tym co mamy. Nawet jeśli chodzi o nasze kończyny.
Przepraszam, że nie pisałam, że mnie nie było, że zaniedbałam bloga. Dziękuję, że wytrwale wchodziliście na moją stronę i obiecuję nadrobić zaległości. Dla was. Jesteście cudowni.
Co u mnie.? Na chwile obecną zamknęłam jeden rozdział w moim życiu. Po dwóch latach otwieram kolejny. Będzie pisany na kolorowych kartkach. Będzie pisany Twoją krwią. Tylko my będziemy mogli to czytać. Tylko my będziemy znać tego historię. Tylko my będziemy tak mocno w to wierzyć i dążyć do doskonałości naszych czynów. Dziękuję, że mogłam codziennie przez te kilka dni wstawać, patrząc na Twoje oczy, wpatrzone w moje. Dziękuję, że przez ten czas spędzony razem mogłam poznać siebie. Dziękuję, że dałeś mi odwagę na pokonanie tych wszystkich przeciwności i przeszkód. Dzięki Tobie znów widzę teraźniejszość, a nie przeszłość. Mogę budzić się każdego dnia z myślą, że nie jestem sama, że jest ktoś, kto jest w stanie dla mnie zrobić coś więcej niż inni. 
Ludzie to Anioły Ciemności. Anioły, które upadły i nie nadawały się, aby służyć władcy. Nie mogły być poddanymi. Zwątpiły. Zdradziły. Chcą przeprosić, ale jest za późno. Ich śmierć oznacza odkupienie. Nie trafienie do Boga. Nie mamy pewności, że on jest. Anioły Ciemności muszą naprawić swoje błędy, na ziemi. Jest jedna Bogini Ciemności, która może wybrać tego jednego prawdziwego Anioła Ciemności, dla siebie, aby towarzyszył jej nie w życiu, a w wieczności. Całe życie go szuka, a gdy znajduje, to on właśnie odpracował swoje winy i udaje się do władcy. Ona w nieskończoność szuka. Jest nieśmiertelna. Popełnia te same błędy. Nie dostrzega tego co najważniejsze. Żyje w ciemności i samotności. Nie zna nikogo, kto na to nie zasługuje. Powtarzają się te same sytuacje. Nie wie co ma robić. Nie może zginąć, czyli iść do władcy poprzez śmierć. Bo jej winy nie da się odkupić. Zdradziła władce. Na jego oczach, aby pokazać, że ona też może robić wszystko, nie tylko dla niego, ale też dla siebie. Złamała zasadę raju, wieczności. Złamała jego serce. Do końca wszechświata będzie musiała z tym żyć. Z wiedzą, że on na nią patrzy, że on jej pragnie, ale ona nie może go mieć. Ona jest jego Panią. Dopóki Bogini Ciemności żyje, on będzie przyjmował Anioły Ciemności do swojego królestwa, aby pokazać jej, że bez niego jest nikim. Całą wieczność. Ona nielicznym pokazuje swoje oczy. Zazwyczaj są schowane pod postacią nocy. Nikt nie może ich dojrzeć bo są tak jasne, tak przejrzyste i niesamowite, piękne. Ja je widziałam. Pokazała mi swoją przeszłość. Widziałam jak siedzą na skale. Pod nimi jest morze. Skała jest na tyle wystająca, że wygląda jakby wisiała w powietrzu. Oni są uśmiechnięci. Pełni miłości. Żyją na Ziemi. Na planecie dla miłości idealniej. Są szczęśliwi. Młodzi. Wieczni. Obraz się urywa. Widać sypialnie. Widać ją z jakimś innym mężczyzną w objęciach. Jej ukochany wszystko widzi. Zsyła na nią karę ciemnej wieczności. Ona wie co ją czeka. Ostatni raz go namiętnie całuje i on znika. Do swojej krainy, do swojego raju, lecz bez ukochanej. Teraz w oczach Bogini Ciemności widać żal, strach, stratę. Z oczu wylewają się diamenciki iskrzące się na czerwono. Łza pomieszana z krwią. Lekko, delikatnie, muskając, oblizuję jej policzek. Przenika we mnie jej dusza. Staje się nią. Uwalniam ją od klątwy. Ona odchodzi do ukochanego. Na zawsze będą razem. Na wieczność. W nieskończoność. Jestem Boginią Ciemności.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą