Coś jak nic


Żaden człowiek nie zmieni życia za Ciebie.
Nie chcę robić nic, a jednocześnie chcę zrobić wszystko. Nicością jest brak dostrzegania duszy człowieka. Nie ma nic gorszego. Jak u mnie.? Umieram. Czuję się potwornie. Kręci mi się w głowie, mój świat nieustannie wiruje. Gdy piszesz, świat na chwile staje w miejscu. Potem znów kolejne obroty. Dlaczego.? Bądź do cholery, cały czas. Proszę. Chcę się poddać, chcę to wszystko zostawić i odejść. Nie wiem, straciłam wszystko, straciłam wszystkich. Dzisiaj położyłam się na łóżku i uświadomiłam sobie, że gdybym chciała komuś opowiedzieć, co czuję, jak się czuję i o czym myślę, to nie mam komu. Do nikogo nie mogę się zwrócić o pomoc, nie mam nikogo takiego. Czuję, że powoli umieram. Tak jak wczoraj. Słuchając muzyki, przechyliłam się na bok i upadłam. Czułam jak moje ciało wbija się w łóżko, zamknęłam oczy i usnęłam. To nie zmęczenie, to wykończenie i wołanie o pomoc. Tylko nie mam do kogo krzyczeć. Wyobrażam sobie jutrzejszy dzień. Cudowne i fascynujące lekcje, potem angielski. Jak ja mam funkcjonować.? Wsłuchuję się w bicie mojego serca i próbuję zrozumieć czego ono chce, ale nie wiem. Nie potrafię tego odczytać. Oglądałam kolejne filmy, kolejne, które mnie dobiły. Czemu życie takie jest.? Ktoś musi się świetnie bawić, ustawiając to wszystko. Czy to ma w ogóle jakiś sens, początek, koniec.? Jak długo jeszcze życie ma pokazywać ludziom, że to nie oni rządzą światem.? Co my takiego zrobiliśmy.? Za co musimy tak cierpieć.? Kto może to zmienić.? Chciałabym uciec. Do Ciebie. Dowiedzieć się wszystkiego, poznać każdą Twoją myśl. Nie chciałabym nic mówić, chciałabym słuchać. Nie wiem czy to by się udało, ale chcę spróbować. Ucieknę. Jak tylko będę miała taką możliwość. Obiecuję. Ty dla mnie uciekłeś, więc ja też postaram się zrobić to dla Ciebie.
Nie wiem o czym piszę. Wciskam tylko poszczególne klawisze na klawiaturze. Już to kiedyś pisałam. Tak jak z naszą piosenką. Pamiętasz.? Bez nut. Po prostu wszystko zapamiętaliśmy. Wiedzieliśmy co, kiedy, jak. Teraz tak mam z pisaniem. Teraz sobie uświadomiłam, że to dzięki Tobie. Nie ważne, Ciebie nie ma, Ciebie nie było. Wspomnienia. Wybaczcie.
Chciałam dodać coś od siebie, ale nie jestem w stanie. Rozsypuję się. Coraz bardziej tracę coś, co nazywa się człowieczeństwem. Tracę resztki życia, które ostatnio pojawiły się w moim ciele, spotęgowane. Teraz wygasają. Gasnę, tonę w ciemnościach. Nie widzę drogi, która prowadziłaby mnie na przód. Nie widzę drogi, która mogłaby mnie cofnąć. Stoję w miejscu i kręcę się w kółko, szukając wyjścia. Nie znajdę go nigdy. Za późno. Może i jestem na tym świecie, ale jestem nieobecna. Nie ma mnie. Jestem gdzie indziej, daleko. Jestem w dziwnej krainie. Jestem daleko, bardzo. Nie ma tu nikogo. Jestem tylko ja i moje pisane. Codziennie wysyłam tysiące myśli do ludzi, którzy nie potrafią ich odczytać. Zamykam się. Nie chcę rozmawiać. Błędne spojrzenie po całym ciele. Gdzie jesteś.? Co się stało.? Czy wrócisz.? Odpowiesz.? Będziesz.? Wybór: tak, nie. Czy to takie trudne. Spróbujmy... Nie. No, czyli proste. Odchodzę. Żartowałam, ale mi się na żarty zebrało. Płaczę ze śmiechu. A nie. To płacz z tęsknoty. Za Tobą. Za życiem, które kochałam. Cały czas kocham, ale brakuje mi jednego. Kogoś, kto naprawdę by mnie zrozumiał. Jedna osoba. Jedno słowo, spojrzenie, cokolwiek. Rozumiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą