Rady


Kochać i być kochanym to tak, jakby z obu stron grzało nas słońce.

Bo tak naprawdę życie nie kończy się w momencie, kiedy nasze serce przestaje być, ale w chwili, gdy uświadamiamy sobie, że nie mamy po co żyć i przestajemy je przeżywać. Możemy być, ale nie koniecznie chcemy być. Wszystko zależy od nas, ale czemu to takie trudne.? Życie moje, Twoje, nasze. Czy to ma jakieś znaczenie.? Niekoniecznie. Życie to życie, po prostu, nieważne czyje. Każdy przeżyje je tak jak mu się podoba. Pod wpływam innym lub też nie. Obojętne. Żadna różnica. Chciałabym tak dużo napisać, wszystko wytłumaczyć, ale to przecież się skończyło, więc czy jest jakiś sens.? Dlaczego.? Nie wiem chyba nie potrafię na to odpowiedzieć. Jak na masę innych nurtujących mnie pytań. Wszystko potoczyło się za szybko, nie miałam czasu na wyjaśnienia. Mogłam tylko się bronić, ale przed czym.? Przed sobą.? Przed swoimi myślami.? Przed swoimi czynami.? Kolejne rzeczy, które nie mają sensu. Jak to wszystko się pokomplikowało. Mówiłam, że długo u mnie nie będzie dobrze, no i proszę. Wszystko się sprawdza. Cudownie. Świetnie. Zajebiście, pięknie. Mam dosyć.
Mam jedno pytanie. Chociaż nie. Ich jest tysiące. Kto to popsuł.? Czy to jest zniszczone.? Wyjaśniliśmy sobie wszystko.? Jak teraz to będzie wyglądać.? Jak mam dalej żyć.? Ile wiesz.? Ile jesteś w stanie się domyśleć.? Wielkie niewiadome. Ktoś zna odpowiedź. Ja to wiem, tylko, że mi nie powiesz. Nic. Kompletnie. Ile jeszcze mam cierpieć.? Ile błędów mam popełnić.? Jak długo to się będzie ciągnąć.? Co mam zrobić, żeby to naprawić.? Jak przyjąć pomoc.? Jak wytłumaczyć to, co się dzieje.? Jest źle.? Mam się bać nowego dnia.? Mam płakać bo nie piszesz.? Mam płakać bo wiem jaka jestem.? Co mam robić.? Jak się zachowywać.? Mam śnić o Tobie.? Mam się uśmiechać.? Wiem, co to szczęście.? Co to miłość.? To moje pieprzone zauroczenie.? Ile jeszcze to się będzie ciągnąć.? Jak dużo pytań jeszcze zadam.? Co mnie zabije.? To mnie wzmocni.?
Ukrywamy smutek. To źle. Tłumimy w sobie emocje i zamykamy się na świat. Na zawsze. Błądzimy w naszym umyśle. Nie znajdujemy żadnej drogi. Nie chcemy niczego znać. Nie widzimy nikogo. Istnieje dla nas tylko smutek. Ból i stracona nadzieja, która już nigdy nie powróci. Co nas zabija.? Nasze myśli, które niszczą to, co pozostało w nas. One niszczą wszystko, co istnieje jako ostatnia deska ratunku. Człowiek nie poradzi sobie sam z problemami. A co jak zostajemy sami, zupełnie sami.? Jak wtedy sobie poradzić.? Jest kilka sposobów. Co ja robię.? Słucham muzyki, która jeszcze bardziej mnie dołuje, zamykam się w sobie, nie chcę na nikogo patrzeć, udaję, że się uśmiecham. W nocy płaczę i czytam sms, wspominam rozmowy, które były dobrymi pamiątkami w moim umyśle, albo to co mnie zraniło i dobiło. Nie róbcie tak. Ja wiele razy myślałam, że nie dam rady, że nie wstanę, że to już koniec. Jak się ratowałam.? Dokładnie nie wiem, ale  chyba pojawiała się osoba, która potrafiła odświeżyć mi pamięć czemu kocham życie. Jednak teraz zawaliłam wszystko po całości. Dzisiaj w szkole nie kontaktowałam, czego na szczęście nikt nie zauważył. Wzięłam za dużo, za dużo wypiłam. Trudno. W nocy... Już drugą noc, a raczej wieczór miałam pełen łez. Jak to się dzieje, że jest ich tam tak potwornie dużo.? Robię wiele rzeczy źle. Znów myślę o krwi, o nadgarstkach... Muszę... Nie nic nie muszę. Chociaż nie ma przy mnie osoby, która by mogła zapobiec tragedii, którą sobie w najbliższym czasie wyrządzę... Nie, nie dam rady, więc dam ją wam. Gdy jest wam źle, gdy wiecie, że potrzebujecie ratunku, pomocy, kogokolwiek i czegokolwiek to porozmawiajcie z kimś. Napiszcie nawet do mnie. Znajdźcie sobie osobę, która będzie potrafiła wytłumaczyć wam w spokoju rzeczy, wszystkie po kolei i zrozumie was. To, że chcecie się ciąć, że chcecie brać narkotyki, pić alkohol, aby wyleczył wasze rany sercowe lub że chcecie palić tyle papierosów, ile wasze płuca przyjmą za jednym razem- jest rzeczą normalną, albo dla mnie. Nie ważne. Chodzi o to, że depresja, problemy z odżywaniem to nie są rzeczy dziwne. To są rzeczy, które sygnalizują: Stój, potrzebuję pomocy. Pomóż mi. Nie bójcie się o to prosić. Wiele osób ma problemy, wiele osób ma takie problemy jak wy. Sztuką jest się odnaleźć i poradzić sobie razem z otaczającym was światem, który przyznaję jest do dupy. Troszkę zamotałam, wiem, jak to ja. Tysiąc myśli na sekundę, a tylko dziesięć palców. Jak to jest, że dziewczyna, która nie radzi sobie ze swoim życiem i problemami potrafi pomóc osobą, które pomocy potrzebują tak jak ona.? Ja daje wam rady, które przyjmiecie lub nie, ale jak je daję to myślę co ja bym zrobiła. Kończy się to tym, że nie robię nic. Wiem twórcze. Ja.? Ja sobie poradzę, nie teraz. Kiedyś. Jak znajdę odpowiedni moment. Ważne żebyście wy zrozumieli, że samemu rady dać sobie nie można. Potrzeba kogoś. Kogokolwiek. Osoby. Miłości.? Ona wszystko ratuje. Miłość wszystko wybacza, ale co jak ona się kończy.? Wracamy do punktu wyjścia. Kolejna depresja, załamanie nerwowe. Tak nie może całe życie, więc znajdźmy osobę, z którą na ten temat będziemy mogli porozmawiać. Zacznijmy od teraz, od już, od zaraz. Zacznijmy, a skończymy w bezgranicznym szczęściu, życia w nadziei.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą