Anioł upadku


Whatever it is, it feels like it's laughing at me through the glass of a two-sided mirror.

Bo nadszedł czas, kiedy muszę powiedzieć jaką decyzję podjęłam. Wracam ze zdwojoną siłą. Nie mam zamiaru przestać. Postanawiam zmienić wszystko. Zaczynam od jutra, dzisiaj muszę to jeszcze przemyśleć, ale wiem, że będzie dobrze.
Ludzie, którzy odeszli od nas, zawsze będą dla nas tymi bliskimi, jeśli wrócą to nie znaczy, że się zmienili. Czasem przerwa jest potrzebna. A no i miło, że wróciłeś. Pragnę Cię. Każdego dnia coraz mocniej. Jak to było.? MY.

Stała i śniła o dalekich krajach. Przerwał jej dźwięk upadających talerzy, które przy zetknięciu ze szklaną podłogą stawały się okruszkami rozbitej nadziei. Wróciła do rzeczywistości, której nie chciała przyjmować do wiadomości. Uciekała, zawsze, jak najdalej od świata, który ją otaczał. Zawsze starała się być jak najdalej od ludzi, którym nie ufała. Miała tylko jedną osobę, która była dla niej wszystkim. Nie potrzebowała nikogo. Wszystko się jednak zmieniło. Ona nie potrafiła być sobą. Nie potrafiła uciekać, bo za długo była na tym świecie. Stawała się człowiekiem. Kiedyś za wszelką cenę starała się tego uniknąć, teraz jednak nie potrafiła odejść i zapomnieć. To nie było dla niej łatwe. Musiała podjąć decyzję. Na temat tego czy zostaje i żyje jakiś czas, będąc człowiekiem, czy odchodzi do swojego świata i żyje wiecznie opleciona wspomnieniami przeszłości. Zastanawiała się nad tym co chce osiągnąć, nad tym o co zawsze walczyła. Nad tym jak ma dalej żyć. Nie miała dużo czasu. Musiała wybierać pomiędzy szczęściem, które może przeminąć, a szczęściem, które jest wieczne. Nic dla niej nie było proste i łatwe. Wszystko wydawało się skomplikowane- takie też było.
Leżała i śniła o innym wyborze. Teraz było za późno. W oddali słyszała śmiech rozbawionych ludzi i zastanawiała się czy kiedykolwiek jeszcze usłyszy tak piękny dźwięk. Wtedy poczuła silne ukłucie w brzuch. Zobaczyła swoją krew. Nie było jej przez pewien czas.
Siedziała i śniła o szczęściu, które ją ominęło. Nie chciała sobie przypominać tego, co było. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Wtuliła się w niego i usnęła. Śniła o miłości, jaką jego darzy. Śniła o tym, że na zawsze nie będzie taka szczęśliwa, ale dla niego- uważała, że warto. Nie miała nikogo, komu by tak bezgranicznie ufała. Żyła chwilą. Żyła tylko tym momentem i w tym momencie. Nie istniał dla niej żaden czas oprócz teraźniejszego. Czuła, że jest bezpieczna. Czuła, że nic nie może jej przeszkodzić. Nawet to, że nie jest człowiekiem. Dni mijały jej normalnie, nie spodziewała się odzewów, ze swojego świata. Sądziła, że to już ma za sobą. Pomyliła się. Jedli kolację w domu, a raczej na dachu. Pośród płatków róż, na białym obrusie z widokiem na całe miasto, z dziewiętnastego piętra, mięli porozkładane porcelanowe talerze. Pili wino zachwycając się, szczęściem, które mogli bez problemu dostrzec. Ona poczuła jak jej serce zaczyna wariować, jakby nie wiedziało. Wtedy zobaczyła jego. Kogoś, kogo kochała na innym świecie. Poczuła jak jej życie ucieka, jak wszystko się zmienia. Co tak naprawdę czuła.? Strach.? Była pomiędzy kimś kogo kochała, a kimś kogo kocha. Nie wiedziała co ma zrobić. Patrzyła każdemu prosto w oczy.
- Wiesz, że mogę go zabić. Wiesz, do czego jestem zdolny dla Ciebie. Daję Ci wybór. Zabiorę Cię stąd, ale wtedy on zginie, ale my będziemy razem. Zostaniesz tutaj i on przeżyje, ale Ty nie będziesz mogła z nim być. Wiesz o czym mówię. Nie daję Ci czasu. Musisz podjąć decyzję teraz.
Przemówił. Jej anioł, powrócił. Kochała go, ale poznała innego człowieka, zobaczyła w nim chęć przejęcia jej. Dlatego odeszła. Ukryła się pośród ludzi, ale anioła nie trudno odnaleźć. Jest przecież istotą przy, której każde słowo brzmi jak najpiękniejsza piosenka. Przecież była kimś wyjątkowym. Przy niej każdy czuł się lepiej, była lekarstwem, a raczej narkotykiem. Nie można było się od niej uwolnić. Ona zawsze była dla kogoś, ale nie na zawsze. Ona była wieczna, dlatego ludzie, przez jej piękno szybciej umierali. Szybciej się starzeli. Szybciej umierali, w ciszy hałasu jej łez. W jego głosie słyszała odgłos miłości. Słyszała to, co kiedyś kochała. Kochała jego. Nie wiedziała co zrobić. Skoczyła. Przeniosła się w inny świat. Wróciła do siebie. Wtedy zaczęła płakać. Ziemski chłopak umarł. Czuła to całą sobą. Czuła jak jej życie właśnie się rozpada, jak jej dusza w kawałkach wędruje do jego duszy. Nie wiedziała czy przepraszać.
Obudziła się. Wtedy poczuła miłość, której kiedyś nie doceniała, której nie potrafiła dostrzec. Stała się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Była z osobą, którą darzyła uczuciem- nie do opisana. Pragnęła go. Wybrała jego, ponieważ on wybrał ją. Pomimo rozłąki, pomimo tylko wylanych łez. Pomimo tylu kłótni, pomimo tylu porażek. Zaczęła żyć tak jak chciała po swojemu bez podejmowania nagłych decyzji. Znów zasnęła. Śniło jej się, że spada z wieżowca, a jej ciało rozbija się o tafle powietrza. Wpadła w wir uczuć. Zatraciła się w miłości. Poczuła szarpnięcie i mocne uderzenie. Spadła w głąb ciemności, która natychmiast pochłonęła jej ciało. Jej dusza została uwięziona. Ona została pochłonięta przez wodę. Skakała w nią codziennie. Woda stała się jej żywiołem. Stała się jednością. Wtedy zrozumiała. Ona nigdy nie śniła. Ona żyła snami, które zabiły jej duszę na ziemskim świecie, a może tylko ocaliły ją od nieszczęścia.
Ocknęła się. Widziała przed sobą małą kulkę światła. Nie pamiętała życia. Próbowała sobie przypomnieć cokolwiek. Wtedy poczuła na swoich ustach ciepło miłości. Tak. Żyła. Zawsze była szczęśliwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą