Nie ważne, a może aż za.?


Może o niektórych rzeczach nie powinniśmy wiedzieć, może nie powinniśmy być dociekliwi, może te rzeczy, które nas nie dotyczą nie powinny nigdy wyjść na światło dzienne.? Zgubiłam się. Zatraciłam w jedynym miejscu na jeden moment, na dwa momenty i utknęłam na wieczność, która trwała kilka godzin. Cały czas z nim. Cały czas. Nie chcę, żeby coś nas rozdzieliło, nie chcę się nigdy z nim rozstać. Chciałabym powiedzieć, że wierzę w coś w co nie powinnam, ale nie wierzę. Nie może być aż tak dobrze. Tego chyba jestem pewna.
Pogubiłam się o czym piszę. Skaczę między wersami i nie odnajduję sensu. Coś jest nie tak, a zarazem wszystko jest w jak najlepszym porządku, a może nie... Nie wiem, czy to ważne.? Nie. Znów nie ważna rzecz, a nie sory. Nie ważne rzeczy są na dole. Zaraz do nich dojdziecie. No to dzisiaj, wybaczcie, ale ciężki dzień, męczący i w ogóle jakiś taki zamulony, szkoła niszczy nastrój. Jutro będzie lepiej. Jutro będzie nowy dzień, jutro znów odkryję nowe rzeczy. Jutro postaram się dodać coś nienudnego. Zobaczymy czy mi się uda.
Dzisiaj dzień na mieście. Właśnie się dowiedziałam, że jestem obserwowana. Nie ważne, ten fakt można pominąć. Oksy stylowe. Z Hiszpanii. Rybacki robił zdjęcie, albo ja... Nie ważne, tak wiele rzeczy jest nie ważnych.
Wydobywam z siebie emocje. Staram się robić, cokolwiek. Staram się nie płakać, staram się, ale mi nie wychodzi. Nie wiem czego oczekuję. Nie wiem czemu znów zatracam się w myślach. Przecież wiecznie tak nie można, poprawka, ja mogę. Ja jestem do tego zdolna i przyzwyczajona. Mnie to nie niszczy, mnie to koi, uspokaja i wprowadza w nastrój błogiego stanu. Dla mnie owszem coś takiego istnieje.
Staram się nie myśleć o problemach, o tym co mnie otacza. Skupiam się na świecie, który chcę, żeby mnie otaczał. W nim definitywnie jesteś Ty. Dzisiaj notka o mnie. O mnie bo dużo się zmieniło. W weekend znów nie będę miała na nic czasu. W piątek po angielskim szykuję mi się zacna impreza w starym gronie, choć pomniejszonym, tak to pewne. W sobotę będę odpoczywała po imprezie przez jakieś 5 minut i jadę do Warszawy, tak znowu, lubię tam jeździć. Kocham to miasto. Mój drugi dom. Tam trzeba będzie znów czeka mnie dużo pracy, ale od czego są pomocnicy, prawda.? No to kogoś znajdę i wszystko znów będę musiała tłumaczyć, wszystkim. W niedziele może nie wrócę z Warszawy, a jak wrócę to i tak jadę do Piotrkowa Trybunalskiego i do Opoczna. Zacny weekend, ale i tak w niedzielę nie wracam do domu. Życie jest zaskakujące. Tak, tylko tyle mogę o nim powiedzieć. Niesamowite ile się dzieje i to nie jest koniec to dopiero początek tego co będzie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą