Pożegnianie życia


Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość. 
Była szczęśliwa, żyła w świecie idealnym, magicznym. Miała to czego chciała. Miała miłość, miała przyjaźń, miała szczęście. Miałam to wszystko jeszcze nie dawno. Jeszcze kilka dni temu. Miałam i straciłam, zatraciłam się w tym wszystkim. Zostałam tu za długo i teraz widzę błędy, widzę zło, które zawsze mi towarzyszyło. Widzę teraz, bo wtedy byłam ślepa. Nie widziałam zła, nie widziałam wad. Ja tylko kochałam. Byłam zaślepiona miłością. Ona była moją przyjaciółką, on moim chłopakiem. Kochałam ich, jak nikogo innego na świecie. Ona miała chłopaka, ale się z nim rozstała. Nie byli sobie pisani. Od tego czasu ona się zmieniła. Nie była już taka radosna, widziałam jak cierpi. Jak potrzebuje miłości. Dawałam jej ją, ale to nie wystarczało. Odsunęłyśmy się od siebie. Ja miałam chłopaka i on był dla mnie najważniejszy, a ona... Zawsze była moją przyjaciółką, ale teraz coś się zmieniło. Pękła jakakolwiek nić porozumienia między nami. Nie byłam w stanie tego naprawić. Starałam się przez pewien czas, ale ona mnie odrzucała. Nie chciałam tracić humory, który towarzyszył mi od dłuższego czasu, więc postanowiłam zapomnieć. On mi w tym pomógł. Nie rozmawialiśmy o niej. Naprawdę o niej zapomniałam, a dni, tygodnie, miesiące mijały. Ona nie wracała. Zastanawiałam się: czemu.? Byłyśmy przecież nierozłączne, a to, że zerwała z chłopakiem poróżniło nas zupełnie. Chociaż przyjaciółkami byłyśmy nawet przed tym. Coraz częściej o niej myślałam, chociaż, że minęło tyle miesięcy. Czułam się coraz bardziej winna, że jej nie pomogłam, że to ja się poddałam zostawiając ją samą. Chciałam do niej wrócić. Zapragnęłam jej bliskości, chciałam wszystko odbudować, zacząć nawet od podstaw. Nie znalazłam jej. Nie znalazłam nawet jej rodziców, bliskich jej osób. Nie było nikogo. Wtedy zrozumiałam, że mnie zostawiła, że nie wróci i że nawet się nie pożegnała. Powinna to zrobić, nawet jak była zła. Nie miałam do niej żadnego kontaktu. Zmieniła numery kontaktowe, wszystko zniknęło, jakby nigdy nie było jej w moim życiu. Zastanawiałam się czy ona rzeczywiście była, ale wiedziałam, że tak. Miałam nasze zdjęcia jeszcze z okresu jak byłyśmy małe. Jak bawiłyśmy się lalkami. Jak chodziłyśmy po drzewach, tańczyłyśmy i spędzałyśmy razem czas. Wszystko mi się przypomniało. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Poczułam silne ukłucie. Może ona już nigdy nie wróci.? Może jej nie ma.? Chciałam o tym myśleć, poświęcałam temu cały dzień. Siedziałam i myślałam, czy naprawdę ją straciłam na zawsze. Teraz nie mogłam zapomnieć. To było we mnie. Siedziało tak głęboko jak można to sobie wyobrazić. Wypełniało moją duszę, każdą cząstkę mojego ciała. Myślałam czemu tak zrobiła, czemu tak nagle odeszła, czemu nie mogła powiedzieć żegnaj, czemu mnie odrzucała.? Nie potrafiłam na nic odpowiedzieć. Nigdy nie czułam się tak źle jak teraz. Myślałam o tym wszystkim już od kilku dni. Nawet przez to zamieszanie, przez mętlik w mojej głowie nie dzwoniłam do chłopaka, który na pewno się zamartwiał na śmierć. Nie chciałam, żeby się o mnie bał, czy przesadnie troszczył. Chciałam, żeby o wszystkim wiedział. Dlatego chciałam mu o tym powiedzieć, jak najszybciej. Nie zwracając uwagi na strój, wygląd, czy nawet telefon, który od kilku dni był nie ruszany z biurka- wyszłam z domu. Szłam długo, jak nigdy. Droga była kręta i nieznana. tajemnica kryła się za każdym zakrętem. Chodziłam do niego już kilkadziesiąt razy, ale nigdy w takiej mrocznej atmosferze. Zastałam opuszczony dom. Ponure miejsce, które kiedyś było moim drugim domem. Wszędzie były runy. Z każdej strony otaczał mnie mrok, czułam spojrzenie ciemności i powiew nocy. Nie bałam się, jeszcze. W pewnym momencie wszystko, co mnie otaczało zaczęło znikać. Każda rzecz, wszystko po kolei. Nic nie zostawało. Znikali ludzie, budynki, drzewa, wspomnienia. Starałam się nie dostrzegać pustki, wypełniałam ją myślami, które stały się moimi towarzyszami w życiu. Zapominałam o świecie, o tym co było, o tym co chciałam, żeby się stało. Pragnęłam zrozumienia, ale nie został mi nikt od kogo mogłabym je przyjąć. Myślałam o tym i zrozumiałam. Oni uciekli razem, ale to by było nielogiczne. Jednak tak myślałam. Długi czas myśli zawładnęły moim umysłem, zaczęły nim sterować. Wtedy on wrócił. Spojrzał na mnie. Chciał mnie pocałować, ale nie pozwoliłam. Czułam do niego nienawiść, wstręt i obrzydzenie. Zdradził mnie. Przyciągnął mnie do siebie, przytulił i odszedł. W domu znów myślałam, jakim prawem tak zrobił, nadal mnie kocha- po zdradzie.? Jak mu z nią było, czy lepiej niż ze mną.? Zadawałam setki pytań, a moje myśli nie nadążały z odpowiedziami, więc nie dostawałam ani jednej. Zajrzałam do kieszeni. Czułam, że coś mi włożył. Szybko wyjęłam list. Wiedziałam, że coś napisał, nie mógłby tak po prostu odejść. Nie zostawił by mnie bez słowa pożegnania, więc zaczęłam czytać. Już od pierwszych linijek nie wiedziałam czy mam się cieszyć, że napisał czy płakać z powodu tego co tam napisał.
Kochana,
ja wiem jakie to dla Ciebie ciężkie, ale ludzie odchodzą. Odchodzą z każdym dniem. Codziennie jesteśmy bliżej do drogi, która prowadzi do końca naszego życia. Z każdą sekundą jesteśmy bliżej do osiągnięcia końca. Codziennie coś w nas umiera. Codziennie umierają ludzie, żeby na ich miejsce mogli pojawić się nowi. Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone. Nic nie jest wieczne, wszystko jest krótkotrwałe. Nasze myśli nie są czytane przez żadnego człowieka. Tylko my wiemy, o czym myślimy. Twoja przyjaciółka... Nie, nie zdradziłem Cię z nią. Znam Cię i wiem, że tak myślisz, ale jesteś w błędzie. Ona nie chciała Ci mówić o tym, co ją spotkało. Jest chora, a raczej była. Teraz jest zdrowa, pośród aniołów, w innym, lepszym i szczęśliwszym świcie, do którego nie mamy dostępu. Ona nie chciała się żegnać z Tobą, bo wie, że się spotkacie. Odnajdzie Cię i wtedy Ci wszystko wytłumaczy, a może przyjdzie powiedzieć: Przepraszam... Nie wiem. Odwiedzi Cię w śnie, będzie nad Tobą czuwać. Codziennie będziecie razem. Nie opuści Cię, bo Cię kocha. Ona zerwała z chłopakiem, bo nie chciała, żeby był z nią podczas ostatnich dni i widział jak umiera. Odsunęła się od Ciebie, bo nie chciała, żebyś traciła tak piękne i szczęśliwe życie z jej powodu. Z powodu jej śmierci. To nie było dla niej łatwe. Ostatnie dni spędziła w samotności. Nie jadła, nie piła, nie przyjmowała leków. Czekała w spokoju na koniec, który był już nieunikniony. Nie chciała, żeby szpital wydawał pieniądze na utrzymanie tak naprawdę już trupa i wypisała się na żądanie. Umarła w swoim łóżku z uśmiechem na twarzy. Umarła, bo wiedziała, że zrobiła na ziemi wszystko czego pragnęła i o czym marzyła. Ty musisz się z tym pogodzić. Ty jak to przeczytasz masz przyjść do mnie i wypłakać się jak mała dziewczyna, chociaż wiem, że już płaczesz. Kochanie, nie zostawiłem Cię. To była moja siostra, więc wiesz, że ja też to przeżywam. Tak samo jak Ty. Tak to moja siostra. Nie, nie wiedziałem wcześniej. Dowiedziałem się od lekarza, który do jej mamy powiedział, że musi zająć się synem bo na pewno przeżył szok. tak, to nigdy miało nie wyjść na światło dziennie. Jak z moimi rodzicami.? Wiesz, że tata zawsze mi mówił, że mama nie żyje, a tak naprawdę żyła, tylko jej mąż nie mógł się o mnie dowiedzieć. Jak ukryła ciążę i czemu mnie oddała mojemu prawdziwemu tacie.? Tego do tej pory nie mogę zrozumieć. Teraz wiem kim jestem, wiem skąd jestem i wiem kogo kocham. Kocham Cię. Na zawsze, więc chodź. Ja przeżywam szok. Ty nie mniejszy z resztą. Razem damy radę. Wierzę w to. Nie chcę Cię stracić. Kocham Cię. Powiem to jeszcze raz, żeby dotarło na zawsze: Kocham Cię.

Komentarze

  1. Zupełnie jakbym czytała o sobie.... Pięknie piszesz o tych trudnych sprawach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą