Rany uzależnienia, narkotyczne samobójstwo


Ćpun wierzy w to, co mówi, tylko za minutę myśli już całkiem coś innego, bo osaczyło go pragnienie narkotyku, które wszystko niweczy. 
Chcesz, ale wiesz, że nie możesz, ale i tak chcesz. To pochłania cały Twój tok istnienia. Jeśli on w ogóle jeszcze istnieje, a z tym nie można się zgodzić na podstawie niczego. Kiedy masz kasę, kiedy masz skąd brać- to jesteś szczęśliwy, to jest Twoje życie, które kochasz. Teraz napiszę to co może szokować, rozumiem narkomanów, ćpunów. Zgadzam się z nimi. W ich świecie nie ma żadnych podziałów. W ich świecie każdy jest równy. Każdy znaczy tyle samo, co druga osoba. Narkoman nie koniecznie musi być duszą towarzystwa. Może wybrał narkotyki, ponieważ nie miał nic innego.? Nie miał przyszłości, życiowych perspektyw, czuł społeczne upokorzenie i był społecznie wykluczony. Nie znamy takiego człowieka, nie możemy go oceniać. Narkomani to ludzie bardzo wrażliwi, być może słabi, którzy nie potrafią dać sobie rady z tym światem. Dlatego szukają czegoś, co im ten świat ubarwi. I bardzo często nie wiedzą, w co się pakują. Narkomanem jest się od pierwszego zastrzyku do końca życia. I nie ma co się oszukiwać- później tracimy wszelką wrażliwość. Tego nie da się odespać, to nie fajna impreza, z której nic nie pamiętasz, to Ci nie przejdzie jak kac. To będzie z Tobą do końca. Najgorsze jest to, że wszystko się pamięta, a najpotworniejsze w ćpaniu jest to, że można zrobić wszystko i wszystkim, po to tylko, by zaspokoić swoje własne potrzeby. W każdym w takim momencie rośnie agresja, każdy wtedy rozumie, że nie jest najważniejszy, że wystarczy odrobina ćpania i włazimy do każdego łóżka. Czuć się źle bo się bierze, brać, brać, brać to świństwo, żeby poczuć się dobrze. Zawsze to jakaś perspektywa, ale na jak długo.? Kilka dni, kilka miesięcy, może w najlepszym wypadku kilka lat. Nie oszuka się losu, raz za duża dawka i nazwą nas samobójcami, ale może to lepsze od narkomanów, ćpunów.? Za życia nie dobrze, skończone życie i ludzie jeszcze bardziej Cię nie kochają. Jak się czuje narkoman.? Dobrze, ale tylko wtedy, gdy jest zaspokojony. Co jak jest na głodzie.? Wtedy jest piekło. Nie można tego porównać z niczym innym na świecie. Głód to głód, ale głód narkotyczny to co innego. Co to takiego ten głód narkotyczny.? Stan, w którym jest narkoman, który zaprzestał przyjmować narkotyk, czyli zaburzenia somatyczne i psychiczne. Żeby napisać cokolwiek z tego tematu długo nie musiałam szukać pośród znajomych, a może w samej sobie znalazłam wszystko... Nie ważne, chodzi o to, że w internecie nie znajdziecie dużo na temat narkotyków. Ludzie boją się o tym pisać, mówić. Rozprzestrzeniać te tematy, ale przecież taka osoba, narkoman, sam siebie skazuje na śmierć, nie można mu tego zabronić. To tak, jak odebrać komuś szansę zabicia się. Co w tym złego, jeśli ktoś wie co robi.? Ja wiem to ostre słowa, bo niektórzy nie mają szansy na życie, ale przykro mi, wyrażam tylko swoje zdanie. Szukałam w internecie rzeczy o narkotykach znalazłam może jedną dobrą stronę, ale na niej też nie ma całej prawdy. Nigdzie jej nie ma w internecie, więc poszukałam głębiej. Poszukałam osób, które zajmują się handlem narkotyków, poszukałam narkomanów oraz osób, które pomagają młodym osobą się z tego wyrwać. Nie musiałam długo szukać. Takich przychodni, ośrodków jest dużo, ale jak chcemy pomocy stamtąd to niestety, ale musimy mieć zgodę rodziców. Nie możemy tak po prostu tam przyjść i się wyleczyć, wszyscy muszą być w to zaangażowani, ale czemu.? W szpitalach niechętnie pomaga się narkomanom, którzy chcieli popełnić samobójstwo, ale człowiek to człowiek. Nie ważne czy prostytutka, narkoman czy biznesmen, każdy ma takie samo prawo- prawo do życia. Każdy z nas to prawo posiada i tylko my sami możemy zdecydować, czy chcemy to prawo sobie odebrać. Czemu samobójstwo to taki trudny temat.? Czemu nie można rozmawiać o tym otwarcie.? Przecież w naszym otoczeniu jest wiele osób, które na pewno nie radzą sobie ze swoimi problemami, które nie chcą żyć. To znaczy, że nie mamy im pomóc, bo o samobójstwie się nie rozmawia.? Nie tylko osoba doświadczona w tej branży może pomóc, każdy może pomóc, bo każdy z nas ma inne spojrzenie na świat. Każde jest inne, wiele podobnych, ale nie takie same, więc pomagajmy i nie bójmy się takich tematów. Bo dotyczą życia, śmierci- tego co nas otacza.
Wracając do narkomanów, ćpunów, oni są ludźmi i nie możemy o tym zapomnieć. Mogą się ciąć, mogą wpychać w siebie tyle świństwa, ile są w stanie, ale my jesteśmy też ludźmi, takimi jak oni. Z problemami, ale mniejszymi niż ich, więc jesteśmy w stanie pomóc, powiedzieć chociaż kilka słów, które potrafią odmienić życie. Dlatego ludzie potrafią mówić, żeby pomagać, żeby wspierać, nie niszczyć. To ludzie nauczyli się kłamać, nauczyli się niszczyć każdego bezbronnego lub prawdziwego człowieka na swojej drodze, ale nie o to przecież w życiu chodzi. Czasem z kimś dojdziemy dalej niż idąc po trupach. Naprawdę trzeba w to uwierzyć.
Wiecie jak boli pocięta ręka.? Wiecie jaki ból sprawia chęć wzięcia czegoś, co jest zakazane, czegoś, co może zabić.? Nie wiecie. Wtedy jest tak, że nawet wy jesteście w stanie zabić siebie, za coś co zabija was. Myślicie, że to nie ma sensu, że jest to nielogiczne, ale muszę was zmartwić, wiem co mówię i to ma sens. Jeśli bierzecie jakiś narkotyk, jesteście od razu od niego uzależnieni, w małym stopniu, ale jak na początek, to i tak was rozrywa. Bierzecie to sobie jeszcze raz, bo było fajnie. Nie myślicie o konsekwencjach. Jeszcze nie musicie, powinniście dawno. Jak już weźmiecie jest za późno. Zatracacie się w tym, co wam się podoba, w świecie, który owity jest narkotykami, gdzie zamiast śniegu padają płatki kokainy, a marihuana jest zamiast warzyw. W waszym świecie na pierwszym miejscu są wtedy narkotyki, które dają wam coś innego niż dotychczasowy świat. Bierzecie więcej, ale musicie zakończyć imprezę. Wychodzicie, jesteście odprężeni. Idziecie spać do siebie do domu. Budzicie się, macie kaca, co było oczywiste po takiej ilości płynów wysokoprocentowych. Dziwi was coś innego. Nigdy tego nie czuliście. Idziecie do łazienki i wszystko staje się jasne. Wasze źrenice nie reagują na światło, straciliście na wadze, pachniecie jak słodkie landrynki, ale jednak to nie to. Dostrzegasz coś dziwnego, po kilku dniach myślisz o narkotykach, patrzysz na ręce i masz je całe w ukłuciach, nie myślisz czy igła była czysta, odkażona, zdezynfekowana, myślisz o tym, że chcesz narkotyku, który dał Ci tyle szczęścia. Zamykasz się w swoim pokoju i nie rozmawiasz z nikim. Siedzisz i myślisz skąd wziąć kasę na narkotyki, gdzie jest osoba, która kiedyś tam, wieczorem na imprezie dała Ci tego spróbować. Wychodzisz na ulice i jesteś w innym świecie. Dostrzegasz brud, prostytucje, śmierć. Nic nie jest takie jak było, nic nie jest nawet podobne, albo Ty się tak zmieniłeś. Idziesz i nie wierzysz, że to ten sam świat, który widziałeś wcześniej. Uderzasz z całej siły w kosz stojący na chodniku. On się wywraca, a Ty go podnosisz, rzucasz w jadący samochód. Brawo trafiłeś. Uciekasz. Plączą Ci się nogi. Śmiejesz się. I wtedy pojawia się najgorsze. Coś łapie Cię za gardło i mocno dociąga do ziemi, która wiruje. Nie kręci się, ale wiruje nad Tobą, pod Tobą, jest obok, ale jednak stoi naprzeciwko. Zamykasz oczy, czujesz suchość w gardle, które coraz bardziej Ci się zaciska. Leżysz na zimnym chodniku. Czujesz krew i podnosisz rękawy. Z niedawnych ran sączy się powoli Twoja krew, wypełniając Twoje nozdrza zapachem starego narkotyku, który płyną kiedyś w Twoich żyłach. Zamykasz oczy widzisz łąkę, która nagle robi się szara, jakby umarło na niej życie. Tak jak w Tobie, ono też umiera. Nie wiesz jak, ale gdzieś się znalazłeś. Znalazłeś się Ty, narkoman, szukający swojego przydziału na tym świecie. Dostałeś to czego chciałeś. Wbijasz igłę. Jest ciepła, nie ona, ale Ty, a może narkotyk.? Tak, może tak, ale to dla Ciebie nie ważne. To się nie liczy, nic się nie liczy, pieprzone gówno. Masz narkotyk. To się liczy. Masz go. A on złapał Cię w sidła dawno temu. Nie oderwiesz się od niego. Za każdym razem to będzie bardziej bolało. Co teraz robisz.? Idziesz z kimś do łóżka. No tak, jakoś trzeba zapłacić, ale nie masz pieniędzy. Godzisz się na wszystko po narkotykach, a nie masz nikogo, kto by Cię ostrzegł. To skazanie, skazanie na śmierć, ale nikt Cię nie skazuje. Sam sobie to robisz, sam sobie to wyrządzasz. Tak, Ty człowieku. Tak, Ty ćpunie. Tak, Ty narkomanie. Giniesz w otchłani narkotyków, która jest bezdenną przepaścią w wieczność. W cierpienie, nie tylko za życia, ale też dosięga Cię w wyobraźni. Za każdym razem na głodzie, tam spotkasz się z narkotykiem. Tam będzie Cię dopadał i niszczył. Do tego jest stworzony, nie do przyjemności, ale do... kontroli. Nie, Ty nad nim nie zapanujesz, to on nad Tobą zapanuje. On już to robi. On Cię kocha, daje Ci siłę.? Nie. Nie wmawiaj sobie tego, to narkotyk, sama nazwa mówi, weź mnie. To już ona ma Cię zachęcić. Ma powiedzieć prosto: ze mną będzie łatwiej. Kłamie.! Nazwa przyciąga, smak, zapach, wygląd, to co jest później. Wszystko co znasz- przyciąga, ale nie znasz ciemniej strony. Ma ją każdy człowiek. Nie pokazuje jej nikomu. Ty też masz swoją ciemną stronę, ale tylko Ty o niej wiesz, tylko Ty. Nikomu jej nie pokazujesz, a narkotyk jest tak przemiły, że pokazuje swoją ciemną stronę. Jest to uzależnienie, ale zanim ktoś to powie głośno, zanim ktoś to ogłosi, jest za późno i nikt nie słyszy już tego głosu: to było cierpienie, to był ból, który mnie zabił.

Komentarze

  1. Witajcie!!
    Nazywam sie David i mam 31 lat. Moja przygoda zycia zaczela sie od haszyszu w wieku 15 lat.( W owym czasie bylem mlodym muzykiem ,uczniem a przede wszystkim adeptem sciezki lewej reki.) Wowczas raz w tygodniu kosztowalem tej kosci rozwoju. Odkrywajac cudowne wlasciwosci owej brylki , natchniony tworzylem dzwieki swej mrocznej strony inspirowany ma Biblia- Zaratustra Nietzschego. Byl to bardzo tworczy okres bo wyksztalcil we mnie Umiejetnosci ktore , pozniej pozwolily mi wytrwac w walce z najgorszym z wrogow-SAMYM SOBA.
    W okresie ok 2 lat palilem juz 5g tygodniowo , dopalajac sie co max 2godziny.W wieku 17lat bedac juz w ciaglym haszowym swiecie natrafila sie Amfina i ja odlecialem .tzn.Nagrywanie z kapela plyt , matura , kobiety itp....
    Ocknalem sie w 2005 gdy zycie wymyslilo mi TESTA tzn.jade do pracy do Niemiec jako spawacz i spawam (tylko ze ja nawet niewiedzialem jak spawarka wyglada i do czego sluzy) albo siedze w Pl (mialem kontr.staly)pracuje i gnije.
    Wybralem Walke z samym Soba , tak teraz patrze i wiem ze by mnie juz niebylo .....Made in Poland jest strasznie niszczaca psyche i cialo , prowadzi swych wyznawcow na drugi brzeg Styksu w Hadesie.....a wiem co mowie po kilkunastu , probach nie wciagania dluzej niz 3dni pekalem .(o Haszyszu nie wspominalo bo zawsze bede palil trawe czy hash).....psychozy ,manie przesladowcze i inne egzotyczne obrazy zapachy przeczucia ahhhh i wielka depresja .Byl czas ze xanax tonowal wewnetrzny huragan a prozac dawal sile witalna by do kibla isc. ---BRAK WOLI ZYCIA-brak radosci beznadzieja itp.
    To byl koszmar ale jakos podnioslem sie jak Fenix i teraz jestem tu gdzie jestem ......Mam wielki respect do A..
    NA ZAWSZE BEDE W PAMIECI MIAL obrazy z tej wojny, sa one Straznikiem mej "swiadomosci uzytkownika"
    Obecnie mieszkam od 7lat w Holandii pale jak palilem no moze wiecej bo w domu tylko male blanciki light a i o amfince niezapomnialem, tylko ze nauczony doswiadczeniem z okresu szczeniecego -JEM SPIE dbam o siebie , wygladam na silnego faceta z lekka nadwaga ....ostatnio niestety jade od 8mies i niewidze skutkow ubocznych mam problem bo niewidze SENSU BY ODSTAWIC .....po co nawet same pluse mam dzieki malej kresce .
    Material jest pewny tzw.holenderski pep , robie tak ze jak do pracy ide to zuzywam ok 0.4g na dzien i tak ze w tyg.zjem ok 4-5g i rozdaje tez wiec moze mniej. Potrafie wciagnac mala kreske ,ktora otworzy mi oczy ale na 2godziny jestem wowczas przebojowy realizuje sprawnie cele itp...oczywiscie normalnie jem i spie.
    Mam jedna zlota zasade NIGDY nie zaczynaj dnia od kreski!!! -pierwsza kreska po sniadaniu!!!! tak jak w pracy mam rano (6-14) to o 8 po sniadaniu wale jedna i druga o 10 i do 16 wiec wydaj mi sie ze robie to z glowa .
    Pisze do Was bo od dzis robie pauze ale niewiem po co bo niewidze efektow ubocznych.


    Moze lepiej oswoic sie ze swoimi slabosciami, nauczyc sie z nimi zyc a nie przeciwko nim.Odnalesc wewnetrzny spokoj z Soba.
    ....I wowczas nadejdzie radosc , usmiech , czysta milosc i uwielbienie "SIEBIE" jako tego ktory jest kreatorem swiata a nie wiezniem swiata , ktory zostal nam narzucony (uksztaltowany przez :normy moralne , dogmaty religijne , sztywne zasady i granice rozwoju ).
    pozdrawiam
    amfinka@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę rzec? Pięknie napisane i widać Dario że wiesz dobrze o czym piszesz. Wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą