Secret love story


Trudno znaleźć na cokolwiek odpowiedź. Szukałam, znalazłam. Nie ma tajemnic. Wiem wszystko. Tak mi się przynajmniej wydaje, na razie. Tak wiele rzeczy jest do załatwienia, tak wiele do zrobienia, a czasu robi się coraz mniej. Dla tych, co nigdy nie przestaną marzyć- czasu nie zabraknie. Mam wiele pomysłów. Cudowne ozdrowienie, cudowna dawka sił, którą dają mi ludzie, przyjaciele, siła, która może być nazwana miłością. Nie, to nie znaczy, że ufam ludziom. Ufam nielicznym, chociaż tak naprawdę nie mogę ufać sobie samej, więc jak mogę zaufać komuś. Strasznie, ale to strasznie zagmatwane. Nie, jak dla mnie dość logiczne. Jak wszystko ostatnio. Wiecie, ostatnio tak dużo się wydarzyło. Ostatnio o tak wielu rzeczach nie mogę mówić, a chcę. Chcę o nich krzyczeć, nie chcę jednak pozwolić im wyjść. Jeszcze nie teraz. Ludzie nie są gotowi na taki przełom, na takie coś. Sprawy może idą cały czas do przodu, ale dzisiaj dzień, który jak inne, pokaże mi, że życie jest warte łez. Niektóre starania poszły na marne, chociaż: Nigdy porażka, zawsze doświadczenie. Chciałabym wierzyć w tak dużo rzeczy, ostatecznie nie wierzę w nic. Bo czy to naprawdę musi takie być.? Trudne, tajemnicze. Jeśli nie dostanę zagadki, to nigdy się nie dowiem prawdy, więc sięgam głębiej, szukam zagadek. Szukam tego, co jest mi naprawdę bliskie. Pytanie tylko, czy czegoś nie przeoczyłam.? Czy nie pomyliłam faktów.? Dlaczego ludziom jest tak trudno pojąć, o co tak naprawdę chodzi.? Może się nie wypowiem, może odpowiedź nie ma być- ode mnie, tylko do mnie.? Wszystko ma jakieś konsekwencje. Nic nie dzieje się w bez przyczyny. Każdego z nas czeka jakiś los. Tylko człowiek zdecyduje, którą drogą pójdzie, a na niej jakie podejmie decyzje. Nie ważne, gdzie jesteś Twoje miejsce i tak jest tam, gdzie jest Twoje serce. Nie ważne, gdzie się znajdujesz, Twoja ojczyzna nie odpłynie, zawsze będzie w tym samym miejscu. Będzie na Ciebie czekać. Będziesz miał wspomnienia. Będziesz miał do czego wracać. Zawsze tu będzie Twój dom. Tyle pytań, same zagadki- kryjące odpowiedzi. Trudno się za to wszystko zabrać, ale świadomość, że nie jest się samym w takich chwilach dodaje otuchy. Miłość czasem jest wystawiana na próbę. Na rozłąkę, ale jeśli zastanawiamy się czy jeszcze kogoś kochamy, to jest oznaka, że przestaliśmy go kochać na zawsze. Jeśli nie wiemy dlaczego kochamy, to już na pewno jest miłość. Tak jak z różą. Jeśli się zastanawiasz, czy Ci się podoba to znaczy, że przestała Ci się podobać, nie dostrzegasz w niej piękna, które było oczywiste. A jeśli nie wiesz, czemu Ci się podoba, dlaczego zakochałeś się właśnie w tej róży to znaczy, że kochasz, kochasz bardzo mocno. A nie kocha się za coś, lecz pomimo wszystko. Nikt z nas, nie jest i nie będzie idealny, a ludzie muszą się z tym pogodzić, nawet jeśli to miałaby być najtrudniejsza rzecz do zrobienia w ich życiu. Życie nabiera wartości, dzięki miłości. Miłość to niepohamowane uczucie. Jest to uczucie silniejsze od jakiegokolwiek innego. Łączy ono dwóch ludzi. Człowiek czujący do drugiej osoby miłość nie widzi poza tą osobą świata, można by rzec, że ma klapki na oczach. Wszystkie myśli i działania ma skierowane na swój obiekt miłości. Lecz pomimo tego czym jest miłość, każdy z nas ma własną definicję tego słowa. To jak się czuje, to co widzi, to o czym myśli. To właśnie jest to uczucie. Jeśli osoba, którą kochacie liczy się bardziej niż wy. Jeśli jej bezpieczeństwo jest ponad waszym.
Tylko ja i Ty. Zawsze tak było, ale musieliśmy w pewnym momencie to wszystko skończyć.Teraz po całym roku, po dwóch latach- nie ma zmiany. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, a ja mam w głowie te same plany, to samo- wszystko, co miałam wtedy. Bo Ty jesteś ten sam. Wtedy rozglądam się dookoła. Nie widzę Ciebie. Byłeś tylko wspomnieniem. Moją rzeczywistością w nierealnym świecie. Miałeś być, ale rozpłynąłeś się w powietrzu. Rzucam się na łóżku. Słyszę w myślach mój krzyk: wróć.! Łzy napływają mi do oczu. Czuję silne szarpnięcie za rękę. Otwieram oczy. Widzę ten sam świat, w którym zasnęłam, te same rzeczy. Nie odszedłeś, nie odchodź. Trzymasz mnie za rękę i ciepłą dłonią dotykasz mojego policzka. Czuję się tak niewyobrażalnie bezpiecznie, tak spokojnie. Tak prawdziwe w świecie, w którym jesteśmy razem.
- Nie odchodź, zostań, proszę. Za długo żyłam bez Ciebie, teraz mi siebie nie odbieraj.- poprosiłam, jeszcze pamiętając koszmar, który nawiedził mnie podczas snu, gdy Ty byłeś obok.
- Jestem. Nie odejdę, nie jesteś sama, nie zostawię Cię. Śpij. Ja cały czas będę.- uspokajał mnie anielskim głosem.
Nie chciałam spać, chciałam godzinami patrzeć w jego oczy. Chciałam godzinami czuć, że jest obok mnie, że nigdy mnie nie opuści. Przy nim czułam się jak pięcioletnia dziewczynka, która w nocy ma koszmary, a jej starszy brat przychodzi i ją uspokaja, bo jest dla niego najważniejsza. Wiedziałam, że jestem kimś więcej. Byłam jego małym diamentem. Mógł mieć każdą. Mógł patrzeć na inne dziewczyny, robił to, ale pokazywał im kim jestem ja. Robił to po to, bo wiedział, że może mieć każdą, ale żadna nie mogła mieć jego. Do niego prawo miałam tylko i wyłącznie ja. Zazdrość dziewczyn była nie do opisania. Chciały zająć moje miejsce, ale wiedziały, że nas nie da się poróżnić. On i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie czuliśmy się skrępowani w swoim towarzystwie, rozmawialiśmy o wszystkim, na każdy temat. Nie czuliśmy wstydu, nie mięliśmy przed kim. Wiedzieliśmy o sobie wszystko: co, gdzie, jak, z kim, kiedy. Znaliśmy swoje życie nawzajem niż to nasze. Nie baliśmy się nadchodzącego dnia, bo wiedzieliśmy, że jeśli jesteśmy razem to nic nam nie grozi, a tym bardziej nikt. Dni mijały, a koszmary w nocy powracały. Nie było jego, za każdym razem widziałam jak odchodzi, jak mnie zostawia, jak znika, jak jest duchem i powraca w koszmarnym śnie. Jednak od razu, jak tylko otwierałam oczy pełne przerażenia, widziałam jego, jego oczy, które patrzyły na mnie z litością, z siłą, której nie potrafiłam wytłumaczyć. Jakby za każdym razem chciał mi powiedzieć coś ważnego, że nie siła jest tutaj ważna, chyba, że chodzi o siłę uczucia. To wiedziałam na pewno. W takich momentach łapałam go za szyję i przyciągałam powolnym ruchem jego usta do moich. Wtedy na kilka sekund mogliśmy być jednością. Tylko my się wtedy liczyliśmy. Zawsze popychał mnie na drugą część łóżka i kładł się obok mnie. Mogłam się wtedy przytulić do niego, jak do ukochanej poduszki, która towarzyszy mi od zawsze. Tylko my sami byliśmy w stanie zerwać więź, która nas łączyła. Nigdy jednak tego nie zrobiliśmy. Nawet podczas nie bycia razem, w związku, czy jak to tam kto nazywa, zawsze czuliśmy to samo. Tą samą miłość, lecz to co się stało, rozłąka. Nie była w stanie nas rozdzielić. Myśleliśmy, kochaliśmy i pragnęliśmy. Przecież w rozłące chodziło o moje bezpieczeństwo, o które już w tym momencie nie musiałeś dbać, bo wiedziałeś jaką drogę wybrałam. Jak chcę żyć, kiedy uciec i gdzie. Tajemnice u nas nie miały miejsca. Żartowaliśmy na każdym kroku. Nie było problemów. Było beztroskie życie we dwoje. Wydawało się, że to stan wieczny, chociaż minęło tylko kilka dni. Ja stawałam się jednak inna, coraz bardziej Twoja. Uczucia tutaj zaczęły odgrywać najważniejszą rolę. To był stan, gdzie tylko gwiazdy Cię trzymają. Te najjaśniejsze na niebie. A jak gwiazdy to i ta jedna osoba, ta najważniejsza. Wszystko się układało, ale nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że coś może być nie tak, a było.? Nawet jeśli tak, to my nie byliśmy w stanie tego dostrzec. Nie byliśmy dziećmi, nie byliśmy dorośli. Balansowaliśmy w przepaści, raz do jednego świata, raz do drugiego. Tak było cały czas. Teraz staliśmy się bardziej dorośli. Jednak wcale tacy nie byliśmy. Robiliśmy zawsze to, co chcieliśmy, na co mieliśmy ochotę. Znaliśmy te najbardziej czarne, ciemne, potworne miejsca, ale też te najpiękniejsze, najczystsze, najjaśniejsze. Chodziliśmy zawsze razem, nigdzie nie byliśmy osobno. Gdzie szłam ja, tam szedłeś i Ty. Gdzie szedłeś Ty, tam szłam i ja. Ludzie zastanawiali się czy naprawdę jesteśmy tylko ludźmi, czy może dwoma istotami rozbitymi na kawałki. Przecież było tak cudownie, a każdy życzył nam tego samego. Wieczności. Nikt nie był przeciwny. Każdy widział, że on staje się lepszy, a ja doskonała. Każdy jednak wiedział, że kiedyś to się zatrzyma, bo nie można być cały czas lepszym, a tym bardziej doskonałym, więc czas leciał, a my codziennie udowadnialiśmy sobie, że jesteśmy siebie warci.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą