Początek, koniec, rzeczywistość


Wiele razy jest tak, że musimy pokazać na co nas stać. Musimy pokazać, że pomimo sytuacji, w której się znajdujemy- damy radę. Czy rzeczywiście.? No właśnie, nie koniecznie. Strata kogoś, kto jest dla nas ważny jest hm początkiem czegoś gorszego. Często po stracie nie dajemy sobie rady, popadamy w depresję. Czy naprawdę jest tak źle.? Jeśli upadniemy to samemu jest ciężko się podnieść. Jeśli nie mamy kogoś, kto może nam pomóc- zostajemy sami. Sami z naszymi problemami, które często nas wyniszczają. Dlaczego winimy życie.? Winni są ludzie, którzy nas ranią, niszczą. Życie nie ma nic wspólnego z naszą sytuacją, życie po prostu płynie, przemija. Jak ludzie, którzy odchodzą, znikają bez słowa. Czy naprawdę tak trudno jest powiedzieć: cześć.? Potem możemy się nie odzywać, ale chociaż kończymy nadzieję dla drugiej osoby. Myślmy o innych. Nie tylko my możemy czuć się zranieni. Czują się tak różne osoby. nawet te złe, żeby być złym, najpierw trzeba być dobrym, a później- pewnie przez ludzi- utracić tą cząstkę dobra. Musimy myśleć o ludziach, o istotach żywych, które przez nas mogą cierpieć. Nie bądźmy samolubni.
Dzisiaj znów mam milion pytań, na wiele znam odpowiedzi, ale nie wiem czy to wystarczająco dużo... Dowiem się w swoim czasie. Nie wiem, czy postępuję dobrze czy źle. Nie wiem, czy pomagam. Nie wiem, czy jestem potrzebna, kochana. Znów ta niewiedza, która zabija każdego z nas. Trzeba żyć. Trzeba to wszystko przeżyć. Nie kończmy życia w połowie. Przeżyjmy je do końca.
Zaczynamy się bronić, bo nie chcemy się zakochać. Nie chcemy wystawić miłości na próbę, nie chcemy powiedzieć "tak", tamu niewłaściwemu. Nie można wystawić miłości na niebezpieczeństwo. Musimy zawsze uzyskać to, czego chcemy. Jeśli chodzi, o tego jedynego człowieka w naszym życiu, okazuje się, że żadne zasady nie obowiązują, nawet jak jesteśmy ideałami, to dla tej jednej osoby nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Kochamy, ale to ukrywamy, nawet jak wiemy, że to dobra droga do szczęścia.
Wybaczcie, jest źle. Myślę tylko o jednym. Myślę i nic mi to nie daje. Nie wiem co dalej, nie wiem jak dalej, a tym bardziej nie wiem co mam robić. Nie lubię takiej niewiedzy. Źle się zrobiło, źle będzie jeśli czegoś nie zrobię, ale... co ja mogę...
W pewnych sytuacjach jesteśmy ludziom potrzebni, jesteśmy i powinniśmy być, niezależnie od tego jakie są konsekwencje. Czasem pomoc jest sprawą najważniejszą i czasem tylko my możemy pomóc, więc co.? Pomagajmy. Róbmy to co do nas należy. Ostatnio mam co dwa dni wenę, zauważyliście.? Dziwne, więc do jutra w takim razie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą