Upadły nieśmiertelny anioł


Co tak naprawdę się liczy.? Co jest ważne.? Na co powinniśmy zwracać szczególną uwagę.? Wszystko jest od nas uzależnione, czy to może my się uzależniliśmy.? Co jest przesądzone.? Ile rzeczy jest do odkrycia, a ile powinno odkryć nas.? W ostatnim przypadku mówię o ludziach, nie o wszystkich, ale o tych wartych uwagi. No bo, czym byłby świat bez żywej duszy, a nawet bez żywego stworzenia.? Pustą planetą stałaby się Ziemia, a świat tak naprawdę by nie istniał. Pytanie tylko: czy teraz świat istnieje.? Może to nasz umysł go tworzy, codziennie na nowo.? Może nic tak naprawdę nie istnieje i jest wytworem naszej wyobraźni, która codziennie na nowo pokazuje swoje możliwości.? Może my nie istniejemy. Może nic nie jest prawdziwe, a wszystko jest dozwolone.? Może to nie jest świat realny, rzeczywisty, istniejący.? Udzieliło mi się to całe pytanie. O co mi chodzi.? O pytania, które powinny mieć odpowiedź, ale jednak są za trudne i za ważne, aby ktokolwiek odkrył ich tajemnicę. Pytania są ważne, nie można ich pominąć. Niektórych nie można zapomnieć, bo zmieniają bieg naszego życia. Pytania. Pytania. Pytania. Tysiąc myśli, tysiąc prób, wiele podejść. Zero odpowiedzi. Bo tak naprawdę: czy ja zadam pytanie, czy ktoś inny to nie ma znaczenia. Główne, najważniejsze pytanie musicie zadać sobie sami. Nie ja, nie ktoś, ale wy. Bo odpowiedź może być blisko, czasem na wyciągnięcie ręki lub uwaga: w nas samych. Trzeba pomyśleć, wsłuchać się w głos serca, w myśli umysłu. Na pewno trzeba próbować i starać się na każdym kroku, aby coś osiągnąć. Coś czego pragniemy, o co walczymy.
Zaniedbałam bloga, za co was stokrotnie przepraszam. Musiałam uporządkować rzeczy, problemy, ale też ważne sprawy, które mnie nie omijają. To co przeczytaliście wcześniej, cała ta notka o pytaniach pochodzi z poniedziałku. Pisałam to na szybko na angielskim. Nie udało mi się tego wstawić wcześniej, ale już dzisiaj wracam do porządku dziennego i jak wiecie nie zostawię was, nie opuszczę. Zawsze będę tutaj, a ze mną moje myśli, przemyślenia, rozważania. Czasem nie można być tylko dla siebie, czasem warto być ponad wszystkimi, dla ludzi. Jestem szczęśliwa, że mogę wszystkim się z wami podzielić.
Potrzebna mi siła, potrzebna mi motywacja i jakaś zachęta do działania... Bezruch. Utknęłam, na zawsze, nie mogę wstać, nie chcę się podnieść, więc leżę. Jestem bezbronna i od każdego dostaję prosto w twarz. Łzy lecą mi po policzkach, ale każdy cios przyjmuję jak ten ostatni. Nie mam siły, wszystko spada. Widzę jak załamane promienie słońca ogrzewają chłodną i bezlitosną, chociaż bezbronną tak jak ja Ziemię. Wyciągam ręce w stronę czegokolwiek. Nie widzę nic, zupełna pustka, która wypełnia moje pokaleczone ciało. Nie zastanawiam się co dalej, bo wiem, że to nie ma końca, albo koniec właśnie nastąpił. Patrzę na fałszywych przyjaciół. Na czym im tak naprawdę zależało.? Na władzy, ale o co chodzi.? Zagubiona w świecie, którego nie da się zrozumieć. Szukam, szukam. Robi się ciemno. Wychodzę.

Hej. Myślałam, że już Ciebie tutaj nie spotkam. Do kogo mówię.? Jestem sama w pustym pokoju. Ściany wyglądają na białe, ale mrok zakrył je swoją peleryną i wydają się czarne. Widziałam mrok, ból, czułam strach i cierpienie. Po co to ciągnąć.? Cały czas się zastanawiam nad prawdziwością wszystkich słów, tak naprawdę pustych słów, które są wypowiadane przez pustych ludzi. Gdzie się podziały te osoby, które kochałam.? Bo wszyscy odchodzą. Napływają mi łzy do oczu, wydostają się na palące mnie słońce i oświetlone jego blaskiem spływają po moich policzkach. Jaka ulga. W ostatnich dniach nie czułam tego. W ostatnich dniach byłam tylko poniżana, upokarzana. Los chciał mi pokazać, że może być jeszcze gorzej niż było. Co ja mam robić.? Co ja mam myśleć.? Nie wiem, więc nie robię nic. Nie słucham, nie mówię, nie kocham. Nie chcę. Nie chcę żyć, więc umieram. Lecę do krainy. Kraina może być nazwana jako, nie, nie może być nazwana, więc lecę przed siebie. Spotykam dziwną postać, osobę mi znajomą. Rozmawiam z nią i planuję słodką zemstę na ludziach. 
 Borę głęboki wdech i wracam na ziemię, jako nieśmiertelna. Opowiem wam moją historię. Zaczęło się to dawno temu, gdy poznałam chłopka idealnego. Znaliśmy się długi czas, więc po jakimś czasie zaczęliśmy być razem. Tak to się chyba nazywa... Powiedzmy, że tak. Zapomniałam już jak się wymawia, niektóre wyrazy, jak się je pisze. W świecie, w którym byłam każdy czytał w myślach, dlatego powróciłam, żeby wszystkich przenieść tam, żeby zabić z zimną krwią, patrząc w ich duże, przestraszone oczy. Hahah. Czemu ja się do siebie śmieję. Wybaczcie, już opowiadam dalej. Byliśmy nierozłączni. Gdy staliśmy się pełnoletni, czyli jeszcze w tym roku, on mi się oświadczył. Przyjęłam jego oświadczyny. Ślub miał się odbyć szybko. Pamiętam jak dziś. Byłam pięknie uczesana, a moje włosy opadały na nagie ramiona, następnie na piękną białą suknię. We włosach miałam czerwone róże, pięknie komponowały się z moim kolorem włosów. Byłam szczęśliwa. Miało to się odbyć tak jak marzyłam. On miał na mnie czekać pod kościołem. Ja miałam przyjechać samochodem. Podjechałam pod miejsce naszego ślubu... jego tam nie było. Czekałam pocieszana przez wszystkich bliskich, przez wszystkich znajomych. Zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Wiedziałam, że to on, więc się ucieszyłam. Wmówiłam sobie wtedy, że pewnie miał problemy z dojechaniem na czas... Wtedy z samochodu wysiadł on w garniturze i otworzył drugie drzwi. Wysiadła z niego kobieta ubrana w białą suknię ślubną. Pode mną ugięły się kolana. Nie wiedziałam, co powiedzieć, co myśleć, jak się zachować. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja leżałam na ziemi. Cała zapłakana zdjęłam buty na obcasie i pobiegłam do domu. Myślałam, że gorzej być nie może, że w życiu taka strata jest najgorsza i najboleśniejsza. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nawet z psychologiem, który naprawdę był dobry. Widziałam jak się ze mną męczył, jak się starał, ale nienawidziłam ludzi. Tydzień później dzwonił mój telefon, nie odbierałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam niechętnie z łóżka, ze łzami na całym ciele, raną serca, otworzyłam drzwi i zobaczyłam policjantów. Mój tata był w szpitalu po ciężkim wypadku, moja mama nie przeżyła. Załamałam się, zemdlałam, nie pamiętam nic, z tamtego czasu. Gdy się obudziłam, leżałam w moim łóżku, a tata usnął głową na moim łóżku. Zaczęłam płakać. Tata się obudził i mnie uspokoił. Zaplanowaliśmy pogrzeb. Grób był pod drzewem, które mama zawsze chwaliła, że takie piękne drzewo rośnie w tak okropnym, smutnym miejscy, jak cmentarz. Wszystko było załatwione. W dniu pogrzebu nie widziałam taty. Poszłam do kościoła, po mszy wszyscy udali się na cmentarz. Wtedy przeżyłam szok. Znów... Zobaczyłam tatę wiszącego na drzewie, powieszony za szyję, na sznurze. Myślałam, że razem z tata damy radę i stawimy czoła rzeczywistości, a on nie dał rady. Już nie załatwiałam formalności, zrobił to ktoś z rodziny, miałam to gdzieś. Nienawidziłam ludzi, zostawiają, odchodzą, nie patrząc na skutki, na konsekwencje. Egoiści... Byłam zamknięta w domu, w swoim pokoju pośród starych fotografii, na których każda osoba miała uśmiech, bo nie znała takiego cierpienia, które było we mnie. Nie jadłam, nie spałam, bo w nocy nawiedzały mnie koszmary, widok samobójczej śmierci taty był nie do opisania. Wszystko runęło w jednym momencie, a moje dotychczas cudowne życie się skończyło. Chciałam zakończyć też to życie, w którym teraz uczestniczyłam. Po prostu, bez strachu to zrobiłam. Oto moja historia. Zdrada, wypadek, samobójstwo osoby bliskiej i moje. Nie za ciekawy scenariusz. Teraz wiecie... Wróciłam tutaj po zemstę, jestem nieśmiertelna, więc nikt i nic nie może mi przeszkodzić. Będę niszczyć, ranić, tak jak zraniono mnie. Tak jak ja cierpiałam, będzie cierpiał cały świat. Nie daruję nikomu. Nie, nie ma mowy, zginą wszyscy, zginą Ci bliscy, Ci dalsi. Zginą wszyscy, bo nikt nie zasługuje na życie. Dla mnie cierpienie będzie upojeniem, bo nie będzie moje. Nie mogę się doczekać widoku tych twarzy. jestem nieśmiertelna, wróciłam po zemstę, sama się zabiłam, jestem upadłym aniołem. Zamykam oczy i znajduję się w miejscu, w którym chciałam być. W domu mojego byłego narzeczonego, niedoszłego męża, zdrajcy. Widzę szczęśliwą rodzinę. Widzę kołyskę, w niej malutkie dziecko. Obok szczęśliwa mama całująca się z tatą. Szczęśliwa rodzina. Minęło tak dużo czasu, a za razem tak mało. Minęło kilka miesięcy, dosłownie dwa, trzy, cztery. On zdążył zapomnieć, więc teraz popamięta. Dostanie nauczkę. Idę dalej, a tu gdzie się pojawię, sieję strach, panikę, chorobę. Zatracam się w tym, to piękne mieć taką władzę. Nieskończoność... Cudowne uczucie. Następnego dnia dziecko umiera razem z mamusią na niediagnozowaną chorobę. Smutny scenariusz. Idę do domu tatusia, mojego zdrajcy. Widzę jak płacze, jak cierpi. Nie jest mi smutno, nie jest mi źle, bo wciąż kocham Cię. (rym tutaj pasował, nawet w takiej chwili, jeśli nie, to wytnijcie go sobie i czytajcie dalej). Spoglądam mu w twarz, a on patrzy na mnie z pożądaniem. Szybko zmieniam zdanie, najpierw przyjemności, później zemsta. Nie jestem od nikogo uzależniona. To takie cudowne, nic nie czuć, nic nie doznawać. Całujemy się. Jestem aniołem, a Ty delikatnie dotykasz moich skrzydeł, które co jakiś czas rozkładam. One nie są ciężarem, który dźwigam, one są ulgą cierpień, które nosiłam. Chciałabym cofnąć czas. Stać się znów normalna, chciałabym być kochana. Łzy spływają mi na jego nagie ciało. Nie! Stał się aniołem... ale nie upadłym. Teraz dzielimy razem życie, jesteśmy nieśmiertelni, a ja codziennie widzę w nim mojego ukochanego. On pozbawił mnie życia, ja jego rodziny. Uznałam, że jesteśmy kwita. tak było, więc teraz mogliśmy być razem. Jako nieśmiertelny anioł i upadły nieśmiertelny anioł. Jaka różnica.? On w każdej chwili może wznieść się do nieba, a ja zanurzyć się w głębokości ziemi. Możemy od siebie uciec, ale się dopełniamy on dopełnia mnie dobrem, ja go złem. Ja zabijam, on wskrzesza. Ja nienawidzę, on kocha. Ja jestem, jego nie ma.

Komentarze

  1. Powinnaś napisać książkę. Na pewno byłaby wspaniała, a ja byłabym pierwszą która by ją kupiła. Bez mrugnięcia okiem.
    http://evenstandup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge się napatrzec na te komentarze. Prosze napisz do mnie na emailu.
      dariusiasad@gmail.com

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą