Wenecja, obiecane zdjęcia :)



Być w Wenecji, to jakby zjeść całe pudełko czekoladek z likierem naraz.

Co myślę o Wenecji? O wiele lepiej ją sobie wyobrażałam. Wszystko ładnie wygląda na zdjęciach, w rzeczywistości? Smród, zaduch, upał i tłum ludzi nie wiedzących co ze sobą zrobić. No, ale pomijając to- na zdjęciach wygląda pięknie. Nie żałuję, że tam byłam. Poznałam nowe osoby. kolejne kolonie zaliczam do udanych.
Dzisiejszy dzień? Nie może być idealnie. Znowu ten stan, znowu to czego nie lubię. Kolejne pytania bez odpowiedzi. Kolejne godziny ciszy. Nawet muzyka nie pomaga. Co się stało? Życie. Znowu, znowu, znowu. Już nawet nie chce mi się tego pisać. Te cudowne miłosne historie, ten cudowny stan zakochania. Jak jest naprawdę? Wieczory spędzone w samotności. Wieczory, w których łzy wytyczają nam drogę. Wtulenie do poduszki. Ocieranie łez. Tak co wieczór. Przez kogo? Przez miłość? Przez co? Przez niego. To miało być na odwrót, ale czy na to zasługuje? Wsłuchuję się w odgłos kropel spadających na ziemię, jedyna odległa nam rzecz. Deszcz. Spadający z nieba, jak stado aniołów. Jak stado diamentów. Jak łzy...



































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą