Cenność życia


Ja wiem, Ty nie chcesz. Ja rozumiem, ja kocham.
Czasem znikał, ale nigdy nie na zawsze.
Pogrążona w smutku, bo straciła nadzieję. Nic nie trzyma przy życiu. Lepiej odejść. 

Jak jest źle, to życie na każdym kroku pokaże, że może być gorzej. Nic nie wyznacza mu granic. Nawet ludzie, którzy nie są niczemu winni, od życia muszą oberwać. Jedni mniej, drudzy więcej. Nie podoba mi się ta zabawa. Czy to ma sens? Dla życia na pewno. Dla nas? Ani trochę. Czas się zabawić. Chcę odejść. Chcę udowodnić, że mam odwagę, że mogę to zrobić. Wypadało by napisać, żegnajcie, ale ja chcę odjeść od smutku. Powracam do nadziei, nie... Nie potrafię. Nie daję rady.
Nikt nie dotrzymuje słowa, nikt nie mówi przepraszam, wokoło słychać śmiech i zwykłe sory. Wszystko kiedyś straci swoją wartość. Ludzie już teraz nie mają tej wartości. Nie chcę czekać, wiedząc, że nie mam na co. Tak bardzo zraniona. Tak bardzo cierpiąca w życiu, które do niczego nie prowadzi. Umrzeć, nie zostawiając nic po sobie? Plan dobry, zacząć, czy skończyć? Jedno i to samo zacząć wieczność lub skończyć życie. Tyle możliwości, żadnego działania. Wszystko jest na nie. Znaleźć pozytyw? No tak, nadal żyję, ale można to interpretować na negatyw. Tak lepiej, więc nie ma plusów. Są same minusy. Idealny dzień na śmierć.
-Naprawdę tak uważasz? Naprawdę myślisz, że już nigdy tu nie wrócę?
- Sama tak mówiłaś, ja Cię nie chcę zatrzymywać. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Masz mnie, jeśli to Ci nie wystarcza, to żegnaj najdroższa.
Trzasnął drzwiami i wyszedł. Nie wiedziała, co ma zrobić. Musiał czuć się okropnie, musiał... czuć, że ona go nie kocha. Była dla niego wszystkim. Zawsze jej to mówił, a ona zawsze się uśmiechała i wiedziała, że mówi prawdę. Teraz też to czuła. Załamałby się, gdyby odeszła. Jak mogła coś takiego mu powiedzieć. Wybiegła na ulicę, jego już nie było. Tak bardzo chciała go przeprosić. Wtedy doceniła jak piękne ma życie, że żyje właśnie dla niego. Biegła w stronę jego domu. Zobaczyła go i zrozumiała. Chciał się rzucić pod samochód. Zaczęła krzyczeć. Już widziała jak biegnie. Rzuciła się na niego i mocno go odepchnęła. Sama wpadła pod samochód. Pamiętała tylko płacz i dźwięk nadjeżdżających karetek. Dni mijały, a ona nie czuła nic. Śpiączka pokazała jej piękne życie po śmierci, bez bólu, bez zmartwień, bez istnienia. Tylko pamiętała, że kocha. Kochała cały czas. Nie chciała się budzić, co jakby się okazało, że jego nie ma... Nie chciała, o tym myśleć, wolała być martwa. Poczuła jak łzy spływają jej po policzkach, a jednak żyła. Otworzyła oczy. Leżała sama w szpitalu. Było ciemno i ciepło. Obok niej paliły się zielone i czerwone lampki. Linia życia pokazywała, że żyje. Spojrzała na kalendarz naprzeciwko. Dzisiaj była rocznica. Razem z nim była już cztery lata. Weszli razem w dorosłość. Poznawali siebie nawzajem każdego dnia. Gdy już siebie znali, ona chciała skończyć ze sobą, a przecież miała wszystko. Miała jego. Oprzytomniała, śpiączka trwała bardzo długo. Tyle pięknych chwil straciła. Znowu poczuła łzy. Tak bardzo żałowała, była tylko głupią nastolatka, która chciała, żeby ktoś się bardziej o nią troszczył, bo powiedziała, że popełni samobójstwo. To było bez sensu. Przez to mogła zabić nie tylko siebie, ale i kogoś kogo bezgranicznie kochała. Nie chciała sobie tego wybaczyć. Nie wiedziała, jak dalej będzie. Coś zaczęło pikać, a ona zamknęła oczy, odpłynęła. Śniła o nim, o tych wszystkich wzlotach i upadkach, przez które razem przeszli. To było niesamowite. Dalej nie pamiętała nic. Znowu się obudziła, ale już w innej sali, otoczona ludźmi, których nie znała. Przywitali się, o coś pytali, ale ona nie słyszała. Napisali coś na kartce, nie potrafiła przeczytać. Chciała się poruszyć, nie mogła. Wtedy zrozumiała czym jest życie. Życie jest darem, darem, którego nie można zmarnować. Takie proste czynności jak ruch nie są dane każdemu. Jesteśmy zwycięzcami, niezależnie od tego kim jesteśmy, jak wyglądamy, ale zależnie od tego- jak żyjemy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą