Szloch miłości


Czasem chaos i miłość wydają się tym samym.

Czas ucieka, wspomnienia zostają. Teraz liczy się teraźniejszość, ale wszystko inne jest przyszłością. 
Nie wiem skąd wiecie o moim blogu, ale dziękuję Wam. Każdemu osobno. Jestem dla Was, dla Was piszę i wam staram się pomóc, jak tylko potrafię najlepiej. Dziękuję. Wesołych Świąt <3

Usłyszała skrzypiące drzwi. W domu było zimno, a ona znowu nie miała pieniędzy na coś do jedzenia. On miał wrócić kilka tygodni temu, ona czeka na niego cały czas. Traci siły. Zasypia. Nie jadła, nie piła, czekała, wierzyła. Umarła, straciła. Zginęła, nie żyła. Zatracona w odgłosie własnych łez. W smaku własnego smutku. 

Szukała przez wiele sekund, dni, tygodni, miesięcy, lat. Znalazła list, który odmienił jej życie. Pokazał wszystko w innym świetle. Wybiegła na ulicę, biegła przed siebie. Trafiła do pracy swojego chłopaka i zawahała się. Nie wiedziała, czy to najlepszy pomysł. Starała się opanować radość i pokazać obojętność. Weszła na górę. Usiadła, pokazała mu list. Myślał, że to żart. Sądził, że o tym zapomniała, nie mógł uwierzyć. Trzymał ten list w dłoniach. Czytał go. Był wściekły. Znał jej przeszłość, ale nie spodziewał się powrotu tych wspomnień, tego życia. Chciał się jej oświadczyć, ale teraz sobie tego nie wyobrażał. O co chodziło? W przeszłości ona była chora, nie znał jej wtedy. Wiedział, że była szczęśliwa ze swoim chłopakiem, który postanowił poświęcić życie, aby ona była zdrowa. Wiedział o wszystkim, powiedziała mu nawet, że zostawił jej jakiś list schowany w jej domu, ale nigdy nie mogła go znaleźć. Teraz znalazła. Teraz chciał ją nawet zostawić, bo przeszłość... wróciła. Uderzyła go ze zdwojoną siłą. Nigdy nie będzie tym chłopakiem, który ocalił jej życie. Powiedział, żeby wyszła. Nic więcej nie pamiętał. Upił się w jakimś klubie, ledwo wrócił do domu. Nie czekała na niego. Nie było jej. Nie mogła się wynieść, bo to był też jej dom. Nie wróciła nigdy, a czekał na zawsze.

Słyszała głos. Głos, który dawał jej nadzieję, każdego dnia. Wstawała i słyszała ten wyjątkowy głos. Liczyła, że to będzie wieczne, ale dowiedziała się o przeszłości tego głosu. Brutalna przeszłość, której od teraz nie mogła zapomnieć. Wszystko straciło sens. Już nie czekała na ten głos. Już nie liczyła, że to będzie wieczne. Chciała, żeby to się raz na zawsze skończyło. Poszła do lekarza. Była chora, powoli umierała. Nie miała nikogo, a głos ucichł. Teraz nie było nic. Nie było jej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą