Zmiana istnienia


Pamiętaj nowy dzień to nowe siły.

Czasem jest tak, że nie ma nic. Tracimy wszystko bezpowrotnie. Nie ma szczęścia, nie ma nas. Zostaje pustka, której nic nie jest w stanie wypełnić. Przez długi czas jesteśmy nic nieznaczącymi ludźmi, jesteśmy wrakiem człowieka, aż pojawia się osoba, która odmienia wszystko. Całe nasze życie staje się nowym powrotem do rzeczywistości. Nigdy nic nie będzie takie jak było, wszystko się zmienia, wszystko jest w Twojej głowie.
Weszła na gorę po schodach. Wszystko wydawało jej się obce i nieznane. Jakby nigdy tutaj nie była. Zaczynała nowe życie. Życie bez uzależnień, bez używek, alkoholu i papierosów. Bez problemów, które sama sobie stwarzała i bez bólu. Była wyleczona. Była czysta i szczęśliwa. Jak każda normalna nastolatka. Teraz dopiero położyła się na łóżku, teraz dopiero przyjrzała się swojemu pokojowi. Był taki piękny, spokojny. Pierwszy raz poczuła, że ma wszystko, że ma po co żyć, tak naprawdę. Pomyślała o tym, ilu ludzi zraniła, ilu przez nią cierpiało. Myślała i przenosiła się do innego świata. Śniła o przeszłości. Widziała urywki rozmów, kłótnie i chaos, który towarzyszył jej przez pół życia. Teraz było inaczej. Teraz czuła się bezpieczna ze swoimi myślami. Była już inną osobą. Przynajmniej tak jej się dzisiaj wydawało.
Otrzepała kurtkę i weszła do środka. Słyszała dźwięk przerzucanych kartek. Wszystko wydawało jej się takie wyraźne, a jednak jakby było za szybą. Słyszała śmiech dziecka, a później jego donośny płacz. Wtedy go zobaczyła. Poczuła wszystkie negatywne emocje, których starała się pozbyć. Chciała zawrócić, ale było za późno. Ponad pół roku terapii nie wyleczyło jej z zakazanej miłości. Podszedł do niej i się uśmiechnął.
- Kocham Cię, wiesz, że zawsze możesz wrócić. Nie do tego świata, ale do mnie.- powiedział patrząc jej prosto w oczy.
Wszystko wróciło. Wiedziała to i rzuciła mu się na szyje. Tak bardzo za nim tęskniła. Tak bardzo pragnęła jego dotyku. Czuła, że nic się nie zmieniło. Wiedziała, że teraz nie może popełnić tego błędu, bo będzie dla niej za późno. Uśmiechnęła się smutno do niego.
- Żegnaj.
Pierwszy pocałunek może być ostatni. Ostatnia minuta może być pierwszą. Czasem życie sprawia, że rozumiemy wiele słów, poznajemy je na nowo. Odkrywamy ich ukryty sens. Wszystko do niej wróciło. Nowe życie było tym poprzednim. Nadal kochała. Nadal tego chciała, ale było za późno. Odeszła daleko od niego. Zaczęła nowe życie, pamiętając przeszłość, której się wstydziła i bała. Nie chciała do tego wracać. Nie mogła jednak uciec. Zrozumiała, że jedyną osobą, która daje jej szczęście jest ona sama. Znowu czuła pustkę obok, ale była szczęśliwa. Była wolna. Minęło sporo czasu. Minęły dwa lata. Dawała sobie radę. Po czterech latach już tylko tęskniła. Nie czuła się sobą, była kimś innym. Chodziła, śmiała się, płakała, ale wszystko było za mgłą, za grubą szybą, której nie potrafiła przekroczyć. Nie miała komu mówić kocham. Mieszkała sama. Uczyła się, miała wszystko, tak jej się wydawało. Serce nadal kochało... Zawsze dla niej był jedyny, nigdy nie było drugiego jak on. Wyciągnęła stare pudło z dna szafy. Były w nim ich wspólne fotografie. Na każdej można było dostrzec miłość, na żadnym nie było widać tego piekła, przez które musiała przejść. Mieszkała daleko od niego. Nie miała z nim już kontaktu, od tamtego razu, ale cały czas pamiętała jego numer telefonu, domu, jego zapach i smak. Wzięła do ręki telefon liczyła, że nie zmienił numeru tak jak ona. Wiedziała, że musi to zrobić, że musi z nim porozmawiać.
- Słucham? - usłyszała kobiecy głos.
- Czy jest ... -nie potrafiła wymówić jego imienia.
- No jest, ale nie może rozmawiać i nie będzie mógł.
Usłyszała tylko dźwięk sygnału. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Poczuła, że jej całe nowe życie było oszustwem. Musiała się z nim zobaczyć. Musiała i chciała go tylko przeprosić.
Stała już przed drzwiami. Nie wiedziała czy dzwonić. Bała się, była młoda i doświadczona, a czuła się jakby pierwszy raz miała cokolwiek zrobić. Nie musiała się męczyć. Przed nią stanęła dziewczyna w skąpym szlafroku z roztrzepanymi włosami. Stwierdziła, że jest naprawdę ładna i zgrabna.
- Wiedziałam, że przyjedziesz. Wejdź. -uśmiechnęła się i zrobiła jej miejsce w drzwiach.
Weszła do czystego i zadbanego domu. Wszystko było uporządkowane i stonowane. Było to naprawdę piękne, chociaż z zewnątrz nic się nie zmieniło. Usiadły w pokoju. Mogła podziwiać fontannę, której woda spływała do basenu w ogródku. Pożegnała się z przeszłością, a jednak czuła, że to cały czas jest w niej. Jakby nigdy się tego nie pozbyła, jakby nigdy się z tym nie rozstała.
Usłyszała kroki za sobą.
- Po co przyszłaś?- zapytał.
Nie musiała się odwracać, żeby poznać ten głos. Nie musiała, bo nigdy nie zapomniała. Zawsze była... No właśnie. Zawsze była dla niego tą jedyną i zawsze w to wierzyła. Życie dało jej lepszą drogę, ale w samotności. Za późno to zrozumiała, wiedziała, że nic już nie naprawi.
- Chciałam Cię przeprosić, chciałam... -szukała odpowiednich słów- chciałam po prostu Cię zobaczyć, usłyszeć. Chciałam wiedzieć, że żyjesz.
- No to już wiesz i mogłabyś się odwrócić, żeby mnie zobaczyć, a później wyjść. -powiedział zupełnie bez emocji.
Odwróciła się i zobaczyła zupełnie innego człowieka niż pamiętała. Był piękniejszy, idealniejszy, jeśli to było możliwe. Był niestety niedostępny. Broniła się przed płaczem. Zrozumiała, że piękne historie miłości zdarzają się tylko w filmach, a życie jest rzeczywistością, bolesną i smutną. Zrozumiała to wszystko, oczywiście za późno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą