Płacz w tłumie

Wiesz jak to jest nic nie wiedzieć. Stać przed wyborem i wiedzieć, że żadne wyjście nie będzie tym dobrym. Wiesz jak to jest... Wiesz... u mnie jest tak codziennie. Zastanawiam się, myślę i codziennie podejmuję nową decyzję, zawsze tą, która nie skrzywdzi żadnego człowieka. Najgorsze jest to, że poza nim nie mam nikogo. Nie mam żadnej osoby, która mnie wysłucha. Mam? Mam, ale to nie to samo, w ogóle nie ważne. Nic nie ma teraz sensu. Nic nie jest tak, jak miało być. Znowu smutek i uczucie bezsilności. 
Pomogłam mu, a on mnie wykorzystał, on... odszedł. On nie powiedział dziękuję. Nie potrafię zebrać myśli. Cały czas płaczę. Znowu to samo, ile razy jeszcze? Stanowczo za dużo. Czy to mnie niszczy? Za każdym razem dwa razy mocniej niż poprzednio. Chciałabym powiedzieć, że będzie dobrze, ale nie potrafię wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nic nie mogę zrobić. Nie mogłam tego powstrzymać. 
Widzisz... ludzie tacy są. Nienawidzę ludzi. Płaczę w tłumie i tak tego nie widzisz. Nigdy nic nie rozumiesz. Nigdy nie obchodziłam Cię ja. Zawsze najważniejszy byłeś Ty. Nie wiem o czym piszę. Przez łzy nie docierają do mnie moje myśli. Wszystko się zniszczyło. Świat, ludzie. Nic nie jest nieskazitelnie czyste. Kiepski stan. Witaj w moim świecie.
I tak nic Cię to nie obchodzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą