Życie, a samobójstwo


Widzę jak się męczysz, jak upadasz i nie wstajesz. Nie dajesz sobie pomóc. Nie chcesz pomocy. Uciekasz w inny świat, inny wymiar. Wybacz Matrix nie istnieje, Incepcja nie będzie ciągłym Twoim poziomowym snem. Boli mnie to kim jesteś, przeraża mnie Twój wzrok, nie dajesz sobie pomóc, już na mnie nie patrzysz, bo już Cie nie ma. Wszystko jest kruche w takim razie. Człowiek zasługuje tylko na śmierć. Zrozumiałam coś, coś bardzo ważnego, teraz chce, żebyś i Ty to zrozumiał. Wstał po przeczytaniu tego i powiedział, nie chce nic więcej. Wpisujesz w internecie jak się zabić, jak popełnić samobójstwo, metody, najlepsze sposoby. Myślisz, że kto to napisał? Znawca, czy dzieciak nierozumiejący czym jest istota życia? Wpisujesz i już wiesz, pistolet, nóż, żyletka, prochy, narkotyki, samotność. Tyle sposobów i teraz myślisz, który wybrać. W tym samym czasie, gdzieś niedaleko ktoś w szpitalu dowiaduje się, że zostało mu mało czasu, mało czasu na życie, mało czasu na miłość. Ta osoba płacze, zalewa się łzami. Wiesz dlaczego? Bo usłyszała wyrok śmierci w chwili, gdy chce żyć. Rozumiesz? Chcesz pozbawić siebie życia, w chwili gdy choroba pozbawia kogoś życia? Myślisz, że to w porządku? Jesteś bardzo rozczarowany, musisz żyć.
Czego byście chcieli? Odpowiedzi na pytania? Nie mogę... Nie znam odpowiedzi. Nie wiem, co i jak. Wiem jedynie, że wszystko jest w Twojej głowie. Wszystko zależy od Ciebie, każda odpowiedź może być Twoja, każda chwila może być pierwsza i ostatnia, każdy problem może być końcem i początkiem, każdy uśmiech może być nagrodą, a każde spojrzenie nadzieją. Wtedy wiem, że jesteśmy ludźmi i warto walczyć o coś, dzięki czemu będziemy szczęśliwymi ludźmi. Chcąc zrobić coś głupiego najpierw trzeba pomyśleć, że każdy dzień to nowa nadzieja, nowa przygoda i każdy dzień to nowy czas, żeby wszystko naprawić, żeby wszystko się zmieniło.
Minął miesiąc odkąd chciał zakończyć swoje życie, był tak wyczerpany, że nawet po takim czasie musiał przebywać w szpitalu. Chodził w tą i z powrotem. Patrzył na ludzi w salach. Wszyscy tacy sami, wszyscy chorzy, smutni i zagubieni. Często widział w ich oczach smutek i samotność. Z wieloma osobami rozmawiał. Nikt nie był taki jak on. Wszyscy chcieli żyć, on dostał drugą szansę i dopiero teraz chciał żyć. Teraz wiedział, ile mógł stracić. Często myślał o tym, że mógł to stracić, mogło go już nie być. Wtedy znów czuł ścisk w gardle, ucisk w sercu i łzę w oku. Szedł dalej i patrzył. Jedna sala była pusta, czyli jeszcze dzisiaj kolejna osoba przyjedzie, żeby być zdrowa, a może będzie dla niej za późno. Czekał. Zobaczył kogoś na wózku, był daleko i nie widział wszystkiego dokładnie. Osoba była w szpitalu już wcześniej, ale ją przenieśli. Chyba dziewczyna bo miała długie włosy. Pomyślał, że dzisiaj po kolacji do niej pójdzie, pogada z nią. Jak pomyślał tak zrobił, wszedł do jej sali i oniemiał. Obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Była bardzo chuda, od razu było widać, że jest chora, miała piwne duże oczy i fioletowo-brązowe włosy opadające na poduszkę. Uśmiech... Uśmiech miała niesamowity, pełny, usta kojarzyły się z malinami dojrzewającymi w słońcu. Była piękna. Rozmawiali bardzo długo, światła w szpitalu były już długo zapalone, a lekarzy nie było widać. Jedynie kilka sprzątaczek i pielęgniarki sprawdzające każdego pacjenta. Przez to musiał wrócić do siebie. Położył się w łóżku. Bolał go brzuch od śmiania się. Ona miała tyle pozytywnej energii. Jakby powietrze było jej szczęściem. Usnął bardzo szybko, czekał na kolejny dzień. Przy niej czuł, że życie jest naprawdę piękne, tak jak każdy mu to powtarzał, a on przy niej to czuł. Nie chciała mu tylko powiedzieć dlaczego tutaj jest. Lekarze na ten temat milczeli. Nikt jej nie odwiedzał. On chodził do niej codziennie. Pytał o wiele rzeczy, których w życiu nie rozumiał. Pytał, bo kto pyta nie błądzi. Poznał odpowiedzi i chciał żyć. Niestety wychodził już ze szpitala był zdrowy. Jedynie jego psychika była jeszcze za słaba, ale codziennie miał wizyty u specjalisty, żeby uwierzyć jeszcze bardziej, co dostał od życia. Pożegnał się z nią i obiecał, że wróci jutro. Odpowiedziała mu tym samym pięknym diamentowym uśmiechem, co na początku. Poszedł spać. Tęsknił za łóżkiem. Mieszkał sam. Teraz jednak nie czuł się samotny. Nie czuł tej bezbronności. Czuł się silny i gotowy na wszystko. Obudził się, zjadł i poszedł do kwiaciarni. Kupił jedną różę, miał zamiar kupować je codziennie, ona była warta wszystkiego. Pomyślał, że chyba się zakochał, że teraz wszystko będzie inaczej. Stal przed jej salą, która była pusta, wtedy rzeczywiście wszystko było inaczej. Zapytał lekarza. Była chora, zbyt chora by walczyć, zbyt silna by żyć. Wszedł do sali starszej pani, którą lubił i z którą często rozmawiał. Dał jej buzi i różę. Położył się obok niej i zaczął płakać. Nie wiedział, czy on zdrowy ma siłę żyć. Gdyby wiedział, chciałby dać jej swoje serce, wszystko byle by żyła, bo chciała żyć. On nie chciał, a mógł, więc dla niej żył. Tyle, że bez niej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą