Nicość istnienia


Pamiętasz... Nic nie zdarza się dwa razy. A z Tobą? Każdą chwilę będziemy mogli powtórzyć, odkryć w niej nowe rzeczy i przyjemności. Wiesz czemu? Bo będziemy zawsze.

Moja nicość istnienia. Moja obojętność. Moja śmierć.
Boje się każdego dnia, każdej nocy. To jest jak koszmar powracający codziennie. To jest jak śmierć dotykająca każdego z nas. To jest jak Anioł, którego nie ma. To jest jak nicość, która jest wszędzie. Chciałabym się odciąć, wyjechać, zapomnieć. Jedyne co mogę to płakać codziennie, nieprzerwanie. Każda chwila jest pokazaniem bólu i cierpienia. Każda chwila to ból. Kim jestem? Co tu robię? Chcę, żeby mnie nie było. Można się czuć źle, tragicznie i można być wrakiem człowieka. Można być nikim i całym światem. Po co się starać, wiedząc, że czar pryśnie i wszystko wróci do wcześniejszego stanu... Nic nie jest dobrze, wszystko jest nie tak.
Słyszysz mój płacz? Płaczę co noc. Musisz mnie słyszeć. Czujesz moje łzy? Lecą co noc. Musisz je czuć. Zapomniałam. Nie pamiętam Twojego imienia. Miało taki piękny dźwięk. Teraz? Teraz ono mnie nie rusza, nie chcę Cię znać. Nie chcę mieć z Tobą więcej do czynienia. Znów kłócę się z moimi myślami. Zabierają mnie w ciche miejsce, zapomniałam Ty nie żyjesz. Zabiłam Cię, kiedy to było? Dwa lata temu. Wspomnienia wracają, zapomniałam... Nie mamy nic innego oprócz wspomnień.
Płaczę, cały czas, a Ciebie nie ma. Odszedłeś jak każdy i nie mam już komu mówić kocham Cię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą