Nowa ona, Part II
Weszli po schodach do pałacu. Wtedy wszystko odwróciło się
do góry nogami. PART I
Zdjął koszulkę i odwrócił się do niej. Uśmiechnął się,
popchnął ją na ścianę ę i zaczął całować. Nie mogła się temu oprzeć. Znalazła
się w jednej setnej sekundy. Przy nim. Mogła go dotknąć, ale szybko od niej
odskoczył. Pobiegł przed siebie, a ona za nim. Skulił się w kącie, zaczął się
bujać do przodu i do tyłu.
- W porządku?- zapytała z troską.
- Nie, nic nie jest w porządku. Nie powinno Cię tu być. Nie
powinnaś w ogóle istnieć.
- Ej! No ja tu jestem, więc tak nadal jesteś bezczelny.
Uśmiechnęła się i ukucnęła obok niego. Słyszała jego oddech
i czuła jego ciepło.
- Masz coś do jedzenia? Strasznie zgłodniałam.
Wzięła go za rękę. Nie zabrał jej, wstał razem z nią. Był
taki przygaszony. Smutny. Dało się wyczuć, że wszystko w jego życiu jest nie
tak, jak powinno być.
- To Twój dom? Rodziców? Jesteś z królewskiej rodziny?-
chciała jakkolwiek przerwać jego myśli, chciała, żeby skupił się na niej.
- Moi rodzice nie żyją. Spłonęli w pożarze kilka lat temu.
Ten pałac... to moje dzieciństwo, tak to mieszaliśmy za granicą, ale po śmierci
chciałem wrócić do początków. Wątpię, że mnie pamiętasz, ale mam z Tobą taką
jedną sytuację jak byłaś mała.
Zobaczyła jego uśmiech i błysk w oku.
- Nie pamiętam, opowiesz mi?
- Tak. Zrobię coś do jedzenia. Rozgość się. To było dawno,
byłaś jeszcze malutka. Ja też, no starszy, ale i tak mały. Z Tobą mam pierwszy
pocałunek. Rodzice zawsze się śmiali, że byłaś moją pierwszą dziewczyną. Nie
znałem Cię. Byłem z rodzicami w parku i oni dali sobie buzi, ja to widziałem i
też chciałem, a Ty z rodzicami szłaś z naprzeciwka i tak się złożyło, że od
tamtej pory czekam tylko na Ciebie...
- Nie pamiętam. Nie znam Cię, a dowiaduję się takich rzeczy,
porywasz mnie i niby jestem tą jedyną? Za dużo romansów się naczytałeś?
- Ja? Nie... Nie ważne. A Ty jak tam ze sprawami miłosnymi?
- Nie powinno Cię to interesować.
Zakończyli na tym rozmowę, cały posiłek się nie odzywali do
siebie. Nie chciała się do niego nawet odzywać. Był bezczelny i taki dziwny.
Pełen sprzecznych emocji, których nie mogła odgadnąć, pogrupować... Zastanawiała
się co jeszcze dzisiaj ją zaskoczy. No i stało się.
- Miałem dużo dziewczyn. Jedna tylko była dla mnie ważna,
ale odeszła. Zdradziła mnie i nie było później miejsca dla niej u mnie w sercu.
Ty? Nie mam nic do Ciebie. Odwiozę Cię do domu. Dobrze?
- Pewnie.- znowu zrobił to samo.
Nie wiedziała jak się zachować. Sprzeczne sygnały. Odstawił
ją prosto pod dom i zniknął. Zdążyła tylko podziękować. Nie weszła już, żeby
sprawdzić e-maile, Facebook'a. Nie weszła też następnego dnia i kolejnego, a on
nie zadzwonił.
Zaczęła wpadać w pewnego rodzaju załamanie. Nie była już tą
samą osobą, ale w końcu stwierdziła, że się nie podda. Jej strona zaczęła na
nowo się rozrastać, docierała do połowy świata. Każdy jej pisał, że może
wszystko. Nie udzielała wywiadów, robiła to, co chciała. Nie potrzebowała
wskazówek. Zdecydowała się pojechać do niego i podziękować mu za kolejny, nowy
pogląd na świat.
Przed drzwiami wszystko wyglądało tak, jak zapamiętała.
Piękny pałac, zapukała, czekała, w końcu zdecydowała się wejść.
- Halo? Jest tu ktoś?
Odpowiedziała jej tylko cisza, poszła do miejsca, w którym
kucał, do kuchni i nic. Weszła na górę. Jedne drzwi były zamknięte z tysiąca
innych. Wiedziała, że ktoś tam jest, nie należała do osób nieśmiałych, więc
postanowiła tam wejść. Delikatnie zapukała. Otworzyła drzwi i pożałowała. Tak
szybko jak weszła, tak szybko wyszła. Wybiegła i biegła prosto przed siebie.
Czemu to ona nie mogła być tą, z którą się kochał. Wiedziała, że nigdy nie
zapomni tego widoku. Nie powiedziała mu, że to z nim się pierwszym całowała.
Nie był dla niej miły, a ona nie chciała cierpieć, bo przyszło by mu do głowy
się z niej śmiać. Pobiegła do lasu. Biegła przed siebie. Znała ten las,
wiedziała, w którą stronę do jeziorka. Pragnęła się tam znaleźć, odpocząć. Było
lato i marzyła, żeby w takim upale po prostu tam wpłynąć. Płakała, chociaż na
początku nawet tego nie zauważyła. Nie rozglądała się. Po prostu zdjęła ubranie
i zanurkowała. Uspokoiła się trochę. Już się nie trzęsła. Teraz mogła po prostu
pływać. Woda była przyjemna. Zawsze czysta, prosto ze źródełka. Jako dziecko
tutaj uczyła się pływać, tutaj nurkowała i udawała syrenę z pięknym ogonem.
Tutaj urządzała swoje urodziny. Takie dla przyjaciół, muzyka z przenośnych
głośników, kilka chipsów i dobra zabawa. Urodziny miała latem, więc można było
pływać. Zimą tutaj uczyła się jeździć na łyżwach. Było to jej jeziorko. Tylko i
wyłącznie. Poczuła czyjeś ciepłe ręce na swoim ciele. Później zmysłowe
pocałunki na szyi. Woda zakrywała ją powyżej klatki piersiowej, chociaż woda
była bardzo przeźroczysta, więc i tak wszystko było widać. Była cała mokra, na
pewno kusząca. Odwróciła się.
- Ja Ciebie nie rozumiem. Nie potrafię. Nie wiem czy mam Cię
za to przepraszać, czy co? Najpierw zjawiasz się w moim życiu, wspominasz, mówisz,
że zawsze ja i bla bla bla, myślisz, że Ci uwierzę, a gdy jest zupełnie
odwrotnie, znajdujesz sobie dziewczynę do zabawy? Czy może to Twoja dziewczyna
to przepraszam, ale po co w takim razie wtryniałeś mi się w życie? Jak- zaczął
ją całować. Przyciągnął jej ciało do swojego i trzymał jej szyję.
Znów nie mogła się oprzeć. Objęła go, nie wiedziała co
zrobić z rękoma. Poddała się chwili i nie zwracała uwagi na otaczający ją
świat. W nim było coś takiego, że chciała go kopnąć, pobić, a z drugiej strony dotykać
i całować. Nie mogła mu odmówić, gdy ją całował.
- Gdzie Ty się maleńka tego nauczyłaś?- zapytał, wyrywając
ją z transu.
- Co? Ja? Ja nigdy, z nikim... No wiesz... Nie całowałam
się.
- Teraz już tak.- objął ją i mocno do siebie przytulił.-
Mnie ciężko zrozumieć. Wiem... ale miałem ciężkie dzieciństwo, później strata
rodziców i w ogóle życie nigdy nie było dla mnie dobre, ale Ty dawałaś mi
nadzieję, motywację, szansę przez to, co pisałaś. Jesteś w tym niesamowita.
Jesteś po prostu niesamowita.
- Mówi to chłopak, który przed chwilką... no wiesz co robił.
- No to przyjaciółka.
- Ah, tak się to teraz nazywa?
Zrobiło jej się znów smutno, a w oczach poczuła napływające
łzy, które po chwili zamieniły się w źródlaną wodę z jeziorka.
- Maleńka... Nie płacz, nie przeze mnie, proszę.
- Czego Ty chcesz? Jesteś nienormalny! Zostaw mnie, to moje
ukochane miejsce i nikt mi go nie zniszczy, a szczególnie nie Ty. Wynoś się!
W tym momencie nie potrafiła zrozumieć samej siebie. Za co
była na niego zła? Pragnęła jego dotyku, a z drugiej strony był on zbyt
bolesny. Chciała się z nim śmiać, a mogła tylko płakać. W tym człowieku nie
rozumiała kompletnie nic. O rodzicach mówił normalnie, jakby żyli, ale przecież
zginęli. Pocałował ją i pobiegł do kąta, bił się z myślami. Troszczył się o
nią, szukał wspomnień, dzielił się nimi. Może był chory? Może nie... Nie
wiedziała, widziała tylko jak się ubiera i odchodzi. Nie odwrócił się.
- Poczekaj!- chciała jednak go odgadnąć.- Wróć, proszę.-
zobaczyła jego spojrzenie.- Porozmawiaj ze mną. Wytłumacz mi, powiedz mi to
wszystko, co jest w Twojej głowie.
Usiadła na swoim kamieniu w jeziorku. Słuchała, gdy on jej
opowiadał o dzieciństwie, o psychologach o tym, jak był normalny, a rodzice
pragnęli go stworzyć jako nienormalnego. Nie mieli dla niego czasu i gdy on o
coś prosił zawsze była awantura, więc nie mówił nic. Później pożar na imprezie.
Za dużo alkoholu i nie mogli wyjść z domu, było za późno. On był wtedy u babci
na drugim końcu kraju. Nie widział rodziców przez całe wakacje i kilka tygodni
wcześniej. Zawsze mieli do załatwiania jakieś sprawy biznesowe. Mama dyrektor,
tata dyrektor, a jego po prostu nie było. Istniały tylko ich firmy. Siedział
oparty o jej nogi, nie przeszkadzała im nagość, nie zwracali na to uwagi. Ona
słuchała i nie mogła się oderwać. Człowiek, który był zagadką i wielką
tajemnicą, po prostu mówił wszystko otwarcie. Opowiadał jej jak znalazł jej
stronę i po jakim czasie się zorientował, że to ona jest tą z parku. Śmiali
się, dobrze rozumieli, ale jedna rzecz nie dawała jej spokoju.
- A ta przyjaciółka?
- Nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę się w takiej
sytuacji. Powiedziała, że jej chłopaka nie ma długi czas i jej się nudzi.
- Nie była Twoją pierwszą jeśli o to chodzi?
- Tak, ale Ty będziesz ostatnią.
- Aaa Ty romantyku. Za dużo książek o miłości, która się
zawsze dobrze kończy bo Edward nie zostawi Belli.
- Nie wierzysz w prawdziwą miłość?
- Ja?- pomyślała chwilę- Może to nie tak, że nie wierzę, ale
dobra nie wierzę w prawdziwą miłość od tygodnia. Jasne?
Uśmiechnęli się do siebie.
- Wracamy? Chcesz do mnie czy mam Cię odwieźć?
- A Twoja przyjaciółka to się nie stęskniła?
- Wyszła szybciej niż weszła. To się nie powtórzy.
- Nie musisz tak mówić. Nie jesteśmy razem.
- Czyżby?
Wstał i zaczął ją całować. Znała odpowiedź, ale nie
wiedziała, co ją tak do niego przyciągało. Wszystko, po prostu wszystko.
Pierwszy raz czuła coś tak silnego. Czuła, że po prostu znalazła swoje miejsce,
które było w jego ramionach i dobrze wiedziała, że on to wie. Próbowała się bronić,
ale ulegała. Wszystko było pewne, wiedziała, że właśnie uwierzyła w prawdziwą
miłość.
Ale stwierdziła, że za szybko...
PART III SOON
Dobry post;D
OdpowiedzUsuńsmilenecia.blogspot.com
Fajny post :)
OdpowiedzUsuńlittle-jay999.blogspot.com
Nie gustuję w opowiadaniach, ale życzę wytrwałości :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
P.S
Wyłącz weryfikację obrazkową Ustawienia --> Posty i Komentarze :)
Dziękuję :)
UsuńSiema :P Zostałem wybrany do nominowania ludzi, więc nominuję Ciebie = to jest dokładnie "Liebster Blog Award", cokolwiek to znaczy. Pytania są u mnie, zapraszam ;]
OdpowiedzUsuńhttp://rdzawobrody.blogspot.nl/2014/11/nominacje-do-liebster-award.html?showComment=1415192585847#c8710562217927297348
Świetne! :)
OdpowiedzUsuńhttp://evenstandup.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Chętnie poczytam dalej. Pisanie to cudowna pasje, która odrywa od szarej rzeczywistości, pomaga się oderwać człowiekowi od własnych problemów. Też to kocham. Pozdrawiam serdecznie. Na twojego bloga trafiłam dzięki Ani Art.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://kasinyswiat.blogspot.com/
wow czekam na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuń