Kiedyś dla Ciebie byłam diamentem


"Wszystkim nam brakuje szczęścia."

Spojrzałam głęboko w Twoje oczy i już wiedziałam wszystko. Już wtedy czułam jak moja dusza rozrywa się na tysiąc kawałków. Później było tylko gorzej. W Twoich oczach dostrzegałam... pustkę. Muszę Ci powiedzieć, że wszystkie diamenty odpadły. Nie ma powrotu, nie ma ucieczki. Tkwimy w pustce, która jest spowodowana przepaścią pomiędzy nami. Patrzysz na mnie niby tak samo, ale oczy masz już inne. Nie ma diamentów. Nie jest dobrze. 
Siedzę sama. Nie ma Cię obok. Płakałam, też Cię nie było. Wolałeś nie spędzać ze mną czasu. Wolałeś być daleko stąd, żebym Ci przypadkiem nie popsuła dnia. Może i tak udało mi się to zrobić, ale siedzę sama. Śpiewam. Śpiewam, że nienawidzę życia. Chociaż wiem, że to chwilowe to czuję jak boli. Nucę w kółko tą samą piosenkę. Jestem słaba, bo rozbiłeś moją duszę. Jak mam Ci to powiedzieć, skoro nie rozumiesz tego, co czuję, co pokazuję. Myślisz, że słowa będą lepsze? Nic bardziej mylnego. Słowa po prostu tkwią w moim gardle i czują opór, alby się wydostać. Może wiedzą, że to wszystko będzie bardziej bolało, gdy wszystko wyjdzie na jaw. Nie da się opisać uczuć. Zgubiłam się we własnym życiu i nie zależy mi na znalezieniu dobrej drogi, nie dzisiaj. Dzisiaj jest tragiczny dzień. 
Jeśli napisałam tutaj to naprawdę nie jest dobrze. W życiu każdego z nas, czasem coś po prostu pęka. Coś narusza naszą granicę i wybuchamy. Niektórzy złością, a ja smutkiem. To taki stan, gdzie byle tekst doprowadza do płaczu. Nie chcę przez to słów. Mam dosyć skoro ktoś nie potrafi zrobić czegoś bez uprzedniego błagania. Po prostu coś pękło, a teraz chce, żeby odeszło w zapomnienie. Robię wszystko, żeby było dobrze, ale nikt tego nie widzi, przede wszystkim nikt nie docenia. Nie chcę, mam dosyć. Zapadam się pod smutkiem, wchodzę w stan, z którego się nie podniosę przez długi czas. Nie chcę. Żegnajcie. Nie, dam radę. Depresja. Miłość, wolność uczuć i zgubienie. Odeszłam. Żegnajcie. Nie dałam rady. Nikt nie podał ręki.
Wszystko jest takie za mgłą. Nie chcę, żeby mi tak zależało, bo to za bardzo boli. Nie ma pocieszenia, więc to nie jest warte? W takim razie należy się poddać? Nie trzeba było próbować? Błąd. Tylko walcząc, jesteś zwycięzcą. Więcej tłumaczyć nie trzeba, nie jestem przegraną. Jeśli Ci na czymś zależy to walcz. Jeśli czegoś chcesz to dąż do tego. Nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest dozwolone. Tym oto sposobem, wracamy do początku. Jakieś sprzeciwy? Nie widzę. Chyba i tak nikogo tu nie ma. Piszę dla siebie, pisanie dla kogoś nie ma sensu. Nie musi się to nikomu podobać, dla mnie najważniejsze jest to, że mogę to z siebie uwolnić. Liczyć, że jedna osoba z ponad miliarda przeczyta choć słowo. Uśmiechnie się, zapłacze i powie, tak to prawda. Czuję to samo. Piszę, bo jest mi to potrzebne. Inaczej nie potrafię. Tak właśnie zaczynałam i tak kiedyś skończę. Przynajmniej tak mi się wydaje. 
Człowiek to słaba istota. To przede wszystkim tylko człowiek. Dziwne jest to wszystko. 
Siedziała, nie wiedziała, co innego mogłaby robić. Miała siedzieć i czekać, ale sekundy zamieniały się w minuty, minuty w godziny, a godziny w dni. Było ich dużo. Miała czekać, jednak nie dawała sobie rady i dobrze o tym wiedziała. Nie miała jednak komu tego powiedzieć, komu się zwierzyć. Przecież zawsze była sama... Przecież to lubiła, więc pretensje mogła mieć do samej siebie. Wszyscy się pytali dlaczego, a ona odpowiadała, bo jestem inna. Nie pytali więcej. Widzieli, że nie chce rozmawiać, więc nie naciskali. Ona też więcej nie chciała, ale te oczy... Te oczy, które wtedy zobaczyła, sprawiły, że wszystko się zmieniło. Chciała mówić, chciała rozmawiać. Chciała kochać. Wiedziała jednak, że to niemożliwe. Jego nie było obok, a później będą pretensje, że nic nie mówi, że nie chce. Kilka razy się tak kończyło, gdy była gotowa, nikogo nie było. Gdy ktoś chciał, żeby mówiła musiała być i zrobić to natychmiast. Znienawidziła świat i zamknęła się w sobie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą