Wyścig śmierci


Jej smutne oczy patrzyły w bezgraniczną pustkę duszy. Odbijały światło dnia i żadnych emocji. Patrzyła na świat i czuła, że umiera. Zrozumiała coś bardzo ważnego, przez co to wszystko gasło. Czuła coś, jakby smutek, jakby ból, który nie chciał odejść. Jakby ranił ją coraz bardziej. Myślała o krainie szczęścia, ale to wywoływało jeszcze większy ból. Wtedy nawet nie czuła samego bólu, a łzy, które jak rwąca rzeka spływały jej po policzkach. Gdzie się podziała ona? W krainie, z której nie potrafiła wyjść. Szamotała się, biła z myślami. Raz po raz traciła oddech. Nikt nie pytał. W lusterku odbijały się jej wielkie czarne oczy, traciła kontakt z rzeczywistością. Chociaż przez krótki moment błysnęła w niej nadzieja, to zgasła. Tak szybko, jak się pojawiła. Nie pasowała do świata, w którym nie było dla niej miejsca. Gdzie więc było? W bezdusznej krainie, bez życia.
Miała milczeć, więc milczała. Jej dusza za to przy każdym milknięciu rozpadała się, krzyczała z bólu i wołała o pomoc. Myślała, że nie pozostanie jej nic. Chciała uciec z własnego ciała, co jeszcze bardziej ją raniło. Jej oczy miały już nigdy nie odzyskać blasku, a dusza straconych części. Bała się. Nie potrafiła znaleźć ratunku. Sama dla siebie nim nie potrafiła być. Może była za dobra? Może zbyt zła? Szukała odpowiedzi i nie mogła ich znaleźć. Szukała głębiej, ale nie miała aż tyle nadziei. Przygryzała wargę do krwi, która za każdym razem ściekając brudziła jej białą bluzkę. Nikt nie pytał, wszyscy widzieli. Otwierała coraz szczerzej oczy, żeby wszyscy widzieli jakie są zmęczone, bezradne, smutne i poszkodowane. W nocy krzyczała w poduszkę, znów zaczęły się koszmary, których nie mogła przepędzić. Znów przestała spać. Pojawił się zmęczony duch, który pchał ją usilnie na łóżko, przez co wróciła do punktu wyjścia i nadal nie należała do świata rzeczywistego. Trzęsły jej się ręce. Codziennie było gorzej. Przestała nawet słuchać muzyki, która jak cały świat stała się jej wrogiem.
Zrobiła coś, czego robić nie powinna. Zabiła siebie.

Od tamtej pory zaczął się dla niej wyścig śmierci. Musiała zawalczyć o siebie, ponieważ z każdym kolejnym dniem gasła. Chciała poszukać pomocy, ale kiedy się na to zdecydowała nie miała sił. Leżała i czekała, a to zabijało ją jeszcze bardziej. Była pełna emocji, których nie mogła stłumić. Dusiła się we własnym ciele, które stało się jej więzieniem, z którego nie mogła wyjść. Chciała, ale wiedziała czym to grozi. Bała się samej siebie. Czuła, że to jej wina i tkwiła w nieustannym bólu.
Wtedy wstała i uwierzyła w siebie, kończąc w ten sposób walkę o wyścig śmierci, która wygrała. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą