Bądź swoim ratunkiem


Tam gdzie przeszłość styka się z teraźniejszością. Codziennie jestem silniejsza.
Ty utwierdzasz mnie w tym przekonaniu, bo jako jedyny jesteś.
Dziękuję.

Zasypiam, tonę w myślach i nic nie widzę. Czy to oznacza, że jest źle? Czy to oznacza brak sił na dalszą walkę? Nie, to jeszcze bardziej motywuje, sprawia, że wstaję i idę dalej.
Prawie, bo stwierdzam, że ludzie to parszywe świnie. Każdy dba o siebie, nie oglądając się na drugiego człowieka. Dzisiaj rano jestem Twoim przyjacielem, wieczorem już największym wrogiem. Zawodzą nas ludzie, których potrzebujemy. Zawodzą nas co najgorsze nasi przyjaciele, którzy no cóż wcale nimi nie są i nigdy nie byli. Nie liczysz się dla ludzi, jesteś nikim i nikt o Tobie nie myśli. A sekretów nie mówi się nikomu, chyba, że wszyscy mają go poznać. 
Człowieka jest bardzo łatwo zniszczyć. Wystarczy kilka słów, ale ja się nie poddam. Przez Was jestem silniejsza. Przez Was czuję, że żyję. Nie potrzebuję Was skoro tacy jesteście. Koniec. Nie ma nic, nie ma nas. Nie nazywaj mnie już tak, niech nikt mnie nie nazywa.
Co dają mi te słowa? Wewnętrzne wyładowanie. Nie płaczę. Piszę. Mam wyłączony telefon. Mam dosyć tego świata. 


Bądź swoją siłą.


Życie... Tyle w temacie. Każdy wie jakie jest. Więcej słów nie potrzeba, ale wiedzcie, że się nie poddam. Chociaż dobrze nie jest. Przynajmniej nie dzisiaj, a jutro będę walczyć.

Stała w ciemnym pokoju i patrzyła przed siebie. Uważali ją za nienormalną, wiedziała, że taka jak wszyscy nie jest na pewno, ale nie była nienormalna. Po prostu potrafiła wsłuchać się w pół- słowa. Przyglądała się temu, co było dla innych niewidoczne. Widziała tańczące demony, słyszała śmiejące się ich głosy.
- Mira, wystarczy. 
Nie lubiła się z nim kłócić, więc zamknęła oczy i poprosiła, żeby wszystko odeszło. Patrzyła na to dopiero wtedy, gdy on szedł spać. Nawet on. Najbliższy jej sercu, nie potrafił tego zrozumieć. Przyjęła to do wiadomości i ograniczała to, co sprawiało jej radość. Znikała w oczach. Było z nią coraz gorzej. Odrzucała od siebie to, co ją ratowało. W końcu znów spojrzała na demony. Nie tańczyły, patrzyły na nią. Słuchały jej. Słuchały jej krzyku płaczu. I tylko one.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą