Jej historia



Do tych, którzy mnie nie znają. Nie, posty nie dotyczą mnie, mojego życia. Są to jedynie skrawki z mojej głowy, które często są strzępkami znikąd. Cieszę się, że tak się przejmujcie, ale chwilowo jest naprawdę świetnie. Cieszy mnie, że po takiej nieobecności, niektórzy nadal ze mną zostali. Cieszy mnie, że postanowiłam wrócić. Już zapomniałam jakie to fajne. Nie no, żartuję. Tego się nie zapomina. Mam nadzieję, że wena wróci do mnie ze zdwojoną siłą. Mam kilka pomysłów, które chcę zrealizować, ale to w następnej kolejności. Chwilowo muszę się rozkręcić. Wielu z Was również wie, że zazwyczaj pisałam o smutnych rzeczach, które nie dotyczyły mojego życia, ale miały pomóc innym, żeby na samym końcu pokazać, że chwilaaa. Życie nie jest takie straszne i są rzeczy gorsze. Chociaż każdy ma prawo do własnego cierpienia i nikt nie ma prawa tego oceniać. O co mi chodzi? Zastanawiam się, jak teraz chcę pisać. Czy to jest ten czas, żeby przestać pisać smutasy i pisać coś nowego, czy to po prostu mój styl i inaczej nie potrafię. Wena zawsze jest na smutasy, ale nie o to chodzi w życiu. Nawet podczas porażki trzeba pamiętać, żeby się nie poddawać. Niezależnie o czym piszę, to zawsze mam te same zasady w życiu. No, ale to wszystko było. Czas na coś nowego. 

Nigdy siebie nie lubiła. Przechodząc obok lustra nawet na siebie nie patrzyła, wiedziała, co zobaczy i jak ją to zaboli. Nie pokazywała swojego ciała. Chodziła w golfach na długi rękaw, długich spodniach, byle by nic nie było widać. Wszyscy się do tego przyzwyczaili. Chwalili ją za piękne palce. Szczuplutkie, długie, każdy wiedział, że to w niej było idealne. Chwalili ją za śliczną twarz, którą ukrywała za włosami. Rzadko patrzyła ludziom w oczy, ale gdy już spojrzała, nawet kobiety śniły w nocy o jej oczach. Nie była jak każdy. Zawsze była sobą, co ludzi niestety denerwowało. Chcieli ją poznać, porozmawiać, popatrzeć, ale ona im na to nie pozwalała. Zawsze słuchała żartów o psychologach, psychiatrach. Każdy uważał ją za śliczną dziewczynę, która ma coś z psychiką i dlatego tak się zachowuje. Tylko w życiu była jak każdy. Oddychała, mówiła, patrzyła, ale się ukrywała. Nie śmiała się. Czasem koledzy widzieli jak unosi kąciki ust na widok zabawnej sytuacji, ale nic więcej. Nawet się nie poruszała. Nie rozglądała się, żeby zobaczyć czy ktoś na nią patrzy. Nie miała przyjaciół. Gdy była o coś pytana tylko odpowiadała. Bez zbędnych słów, spojrzeń, nie mówiąc o uśmiechu. Kąciki jej ust poruszały się również gdy widziała jego. Był jak każdy, znaczy się też oddychał, ale tak naprawdę był zupełnie inny. Śmiał się, był pewny siebie, zawsze wiedział co powiedzieć, zawsze wybierał odpowiedni moment, żeby się z czegoś pośmiać. Każdy go lubił. On nie musiał lubić wszystkich. Miał wszystko, był miły, to wystarczało. Wiedział, że na niego zerka, nigdy nie patrzyła dłużej, ale się tym nie przejmował. Czasem dzięki temu czuł się po prostu lepszy. Na nikogo innego przecież nie patrzyła, a raczej zerkała, bo zawsze trwało to mniej niż kilka sekund. Wracała do domu i robiła to, co kochała, ale i tak nikt o tym nie wiedział. Pisała, rysowała, czytała książki, słuchała muzyki. Wydawało się wtedy, że jest w swoim świecie. No prawie była. Takie czynności pozwalały jej nie być aż tak samotną. Chodziła do szkoły, jadła, myła się. Wszystko było normalne, chociaż ona taka nie była. Nikt nie zadawał pytań, znudziło im się, pytali i nie dostawali odpowiedzi. Na to nie musiała w ogóle używać słów. Po prostu żyła. Nie pytali, a ich ciekawość była zaspokojona tylko ich opowieściami. Mówili o niej inna, ta ładna, ta dziwna, ta odizolowana, ta smutna, nikt nie pamiętał jej imienia, nieliczni znali jej nazwisko, gdy nauczyciele wyczytywali listę obecności. Nie było jej codziennie w szkole. Raz nie było jej przez tydzień, drugi raz nie przyszła tylko w jeden dzień, później była przez cały miesiąc. Nigdy nie dawała zwolnień. Niektórzy się domyślali co to oznaczało, ale też nie pytali. Gdy wracała jak zawsze do domu, on ją dogonił. Widział jak opuszcza głowę, ale czuł, że jej kąciki znowu się podniosły. Też się uśmiechnął, wracali tak codziennie. On ją odprowadzał i nic nie mówił, ona też nie. Po dwóch tygodniach, na pożegnanie mówili sobie do zobaczenia, po trzech tygodniach już czekali na siebie przed wejściem do szkoły. Później nawet rozmawiali o tym, jak minął im dzień. Nie potrzebowali więcej pytań. Wystarczała im wzajemna obecność. On w szkole był taki, jak zawsze, kochany. Na nią nikt nie zwracał uwagi, ale coraz więcej osób zaczęło szeptać za jej plecami. Ona żyła jak dotychczas. Niczym się nie przejmowała. W jednej z dróg powrotnych do domu, on ją poprosił, żeby mu towarzyszyła na najważniejszym balu w jego życiu, wytłumaczył jej wszystko i stwierdził, że nawet gdyby miała przyjść w swoim golfie to on chce, żeby ona była obok. Nie naciskał. Wszystko powiedział raz, łącznie z tylko jednym proszę. Usłyszał, że ona się zastanowi i da mu jutro znać. Oby dwoje nie spali w nocy, ona myślała o całym życiu. O tym co było i co może być. Myślała o tym, jak chce, żeby to wszystko wyglądało. On myślał tylko o tym, że się zakochał w niej. Kochał to jak naciągała rękawy na ręce, unosiła kąciki ust, uśmiechała się w końcu przy nim, chowała, była nieśmiała. Kochał nawet to jak przez przypadek ręką zahaczała o jego, gdy ją odprowadzał. Kochał to ja była przy nim. Darzył ją miłością i chciał jej zapewnić bezpieczeństwo bez pytań o przeszłość. Chciał jej stworzyć piękną przyszłość. Zdawał sobie sprawę, jak ważny jest dla niego bal i jak zaboli go to, gdy ona odmówi. Nie wstydził się jej i z tego był dumny, nie miał jej zdjęcia, nie mógł się pochwalić rodzicom, kogo zaprosił na bal, ale wiedział, że niezależnie od tego, jak to się potoczy, oni zrozumieją. Czekał pod jej domem w samochodzie, stwierdził, że pójdzie na całość. Nie chciał jej się przypodobać, ani sprawić, żeby poczuła się nieśmiało. Chciał, żeby była najbardziej wyjątkową dziewczyną na balu, jego dziewczyną. Odprowadzał ją codziennie do domu przez ponad pół roku, śmiali się razem, opowiadali żarty, narzekali na ilość nauki. Ona nawet zaczęła patrzeć mu w oczy. Codziennie widział je w swoich snach. Śnił o niej, kochał jej sposób bycia. To, że żyła jak chciała. Nie kochał żadnej innej, zawsze to one kochały jego, z nią było inaczej. Nie chodziło o to, że go nie kochała, bo momentami czuł przebłyski uczucia, ale chodziło o to, jak go traktowała. Dla niej był normalny, dla innych wyjątkowy przystojniak, który ma dużo kasy i uczy się tylko po to, żeby przejąć firmę rodziców. Uśmiechał się do każdego, czasem z każdym się śmiał, ale znał zdanie innych na jego temat. Nic nie mógł na to poradzić, bo tak było, ale jednak był kimś innym. Teraz czekał z jedną turkusową różą w ręku, w garniturze przy sportowym samochodzie i nawet nie wiedział czy ona wyjdzie. Stał pod drzwiami. Już zadzwonił dzwonkiem. Drzwi się otworzyły, była w długim płaszczu niczym z gry, na głowie miała już zarzucony kaptur, więc nawet nie miał możliwości dać jej buzi na przywitanie. Nie wiedział, co powiedzieć, więc dał jej kwiatka i podziękował, ona również. Zamknęła drzwi i poszli do samochodu. Nie wiedział, co o tym wszystkim ona myśli, ale nawet się nie zawahała. Wsiadła i pojechali. Patrzyła w przeciwną stronę. Nie zdjęła kaptura. Gdy dojechali na miejsce jemu było przykro i w życiu nie czuł się tak źle. Miał gule w gardle, bał się, a bal właśnie się rozpoczął. Odbywał się w pobliskim pałacu, a na jego przyjazd rozłożono czerwony dywan, żeby jeszcze bardziej podkreślić to wydarzenie. Przejmował firmę od taty, firma była ogólnoświatowa, więc ojciec chciał zrobić to jak należy. Do pałacu prowadziły wysokie schody. Na dworze zbierało się na deszcz, co akurat ją ucieszyło. On wysiadł z samochodu, obiektywy od razu zwróciły się w jego stronę. Wszyscy na to czekali. Otworzył jej drzwi. Idealnie schyliła głowę, aby nikt jej nie mógł zobaczyć, wiedział, że dla niej musiało być to niemałe wyzwanie, żeby pojawić się tu z nim. On ledwo sobie dawał rade, ale było to bardziej spowodowane jej obecnością. Przypomniał sobie to, co sobie postanowił. Ona ma być dzisiaj wyjątkowa, jest taka i taka ma się czuć. Wchodzili po schodach. Dziennikarze pragnęli jej zdjęcia, ale to on najbardziej pragnął ją zobaczyć. Nie chciał, żeby się dłużej ukrywała. Miał z nią pozować do zdjęć, tańczyć, rozmawiać, a nawet nie wiedział, co go czeka pod jej płaszczem. Ufał jej, dlatego jej na to pozwolił. Weszli na górę schodów, dziennikarze kroczyli równo za nimi. Rodzice byli w środku, wszystko było zaplanowane, oprócz niej i jej stroju. On też o to wcześniej nie pytał, ale teraz zastanawiał się czy dobrze zrobił. Nadal wchodzili na górę. Ona miała szpilki, tyle wiedział, a i płaszcz, ale to mu niewiele mówiło. Weszli na górę. Wiedział, że jej się nie da nic narzucić, dlatego od niej zależało kiedy to zdejmie z siebie, ale wpadł na pomysł, że ona wcale nie musi chcieć tego zdjąć i uzna, że będzie ciągle w tym, uśmiechnął się do siebie i postanowił w głowie, że gdy się okaże, że to prawda, to zedrze z niej ten płaszcz, nawet jeśli miałaby być naga i zaczął się rozmarzać na ten temat, ale oprzytomniał, gdy drzwi pałacu zaczęły się otwierać. Wiedział, że na sali jest nawet sam prezydent, same ważne osobistości, dziennikarze mają oddzielny stolik, a jego znajomi czekają na zaprezentowanie przez niego osoby, z którą przyszedł. Rozglądali się po sobie i patrzyli, kogo brakuje w ich gronie. Człowiek, który ich prowadził, poprosił, aby poszli na górę i tam się rozebrali z niepotrzebnych rzeczy. Poszli, wiedział, że teraz będzie miał chwilę, żeby z nią porozmawiać. Złapał ją za rękę i wciągnął do pokoju. Ona drugą ręką złapała kaptur i wycedziła przez zęby poczekaj. Nie słyszał jeszcze takiego tonu w jej głosie. No, ale poczekał. Odpięła guziki, ale nadal nic nie było widać, ściągnęła kaptur, a wtedy cały płaszcz opadł na podłogę, a on usiadł na łóżku. Patrzył na nią i nie wiedział co powiedzieć. Usłyszał tylko słodkie czy już idziemy na dół. Patrzył na najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem. Nie dość, że normalnie miała długie i zgrabne nogi to teraz w szpilkach nikt by się im nie oparł. Miała krótką, turkusową sukienkę na cieniutkie ramiączka, ale bardzo elegancką, najśliczniejszą srebrną biżuterie, jaką mógł sobie wyobrazić i delikatnie podkręcone włosy. Makijaż miała taki, że podkreślał tylko jej zalety. Człowiek, który na nią patrzył, widział jej piękne oczy i usta. A on właśnie na nią patrzył i nie wiedział czy ma się ruszyć i zejść, czy ona jest tylko taka dla niego i zaraz znów się zakryje. Ona stwierdziła, że przeszłość nie jest ważna, jeśli ktoś o nią nie pyta. Nie chciała przed nim ukrywać tego, co było, dlatego postanowiła, że gdy zapyta to dostanie odpowiedź. Gdy schodzili na dół, wszystkie rozmowy ucichły. Wszystkie spojrzenia były skierowane w ich stronę. Ktoś stłukł kieliszek. Nikt nie odważył się odezwać. Wszyscy wiedzieli, kim ona jest, bo poznawali ją po oczach. Wszyscy byli pełni podziwu. Każdy im zazdrościł tego, że się znaleźli na swojej drodze życia. Ona wróciła. Silniejsza, niż się wszystkim wydawało i nigdy się nie poddała.

Komentarze

  1. Super post! Czekam na więcej zapraszam na swojego bloga, którego prowadzę z przyjaciółką Heinpsss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże to jest niesamowite! Wiedziałam, ze ona okaże się pięknością, ale czytałam tak porywczo, z tak niebywałym podnieceniem, jakby za chwilę Sam Claffin maił zdjęć koszulę. Nie...z większym. Masz wyobraźnie, talent i styl, o którym niejednokrotnie zdarzyło się mi już marzyć. Niech Bóg pokieruje Twoim losem tak, by dane było mi o Tb usłyszeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog zapowiada się cudownie, juz teraz wiem, ze zostaje tutaj na dłużej :) obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy Post ale mega długi fajnie by było jakby była odrobinę większa czcionka :)
    Ładny Design :)
    http://vicolek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawde ciekawy post, twój blog jest naprawde ciekawy, chyba zostanę tutaj na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Bardzo ciekawe!
    http://sweetchilisweet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy post oraz blog. Zostaję na dłużej.
    Rebeliantka

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny i ciekawy post! Jejku mega sie wkręciałam ^^
    Meega *.*
    blogerkaphoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Skrawki z Twojej głowy? Za to bardzo dobre skrawki! Zdecydowanie wolę takie niż klasyczne przemyślenia. Z niecierpliwością czekałam na zakończenie, spodziewałam się, że bedzie ciekawe, bo bardzo sprytnie budowałaś napięcie i odwlekałaś je w czasie :) Dobra robota, oby tak dalej!
    http://milleremilia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za komentarz :) oczywiście zapraszam do siebie częściej.

    Post super, wciąga nieźle, będzie co robić w nudne wieczory :D ewentualnie na bani czytać, może nieźle poryć czerep. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą