Naznaczona nim


"Jesteś pewien, że nie podcinasz jej skrzydeł, zamiast pomóc jej znów nauczyć się latać?"

Nie mam siły mówić. Czas, żebyś to Ty zaczął opowiadać.

Part I- Naznaczony nią

Part II
Musiała na pewno wszystko przemyśleć. Tak dużo rzeczy wydarzyło się tej nocy, że potrzebowała złapać oddech. Leżała w hamaku na tarasie, opatulona kocami, nie czuła zimna, które niosła za sobą noc. Słońce delikatnie zaczynało rozświetlać okolicę. Cieszyła się, że nie musi dzisiaj nigdzie iść. Mogła tak trwać w ciszy i spokoju. Miała świadomość, że po powrocie do łóżka przytłoczy ją spotkanie z rzeczywistością. Na jego pytanie odpowiedziała, że musi to przemyśleć, że nie chciałaby podjąć pochopnej decyzji na całe życie. Pomimo, że była pewna tego, co odpowie. Z biegiem czasu, a przynajmniej z biegiem upływających sekund, jej myśli stawały się jeszcze bardziej nieuporządkowane. Czy chciała z nim być? Tak. Czy chciała z nim być pomimo bólu, który jej sprawiał? Tak, ale wiedziała, że będzie dwa razy ciężej niż dotychczas. Przed nimi nie było możliwości zamieszkania razem. On studiował i pracował w innym kraju niż ona, a ona studiowała i zaczynała się rozwijać na tle pisarskim właśnie tutaj. Jedno musiało wybrać. Poświęcić karierę dla miłości, co było niedorzeczne. Jemu został ostatni rok studiów, o prace nie musiał się martwić, zarabiał miesięcznie tyle, co niektórzy w ciągu roku. Znalazł pracę, która stała się jego pasją i sposobem na życie. Lepiej nie mógł trafić. Ona nie wiedziała, jak on sobie wyobrażał ich życie razem. Owszem mogli być razem sercem, ale ich ciała nadal pozostawałyby oddzielnie. Nie chciała wracać do łóżka. Wiedziała ile łez by ją to kosztowało. Była nadal przerażona wydarzeniami z nocy, on ją uratował. Była o krok od tragedii. Nikt by jej nie pomógł, wszędzie było słychać tylko głośną muzykę, a nie jej krzyki pomocy. Zamknęła oczy, była wtedy bezsilna. Na nadgarstku miała siniaki, nie trudno było ją złapać, była szczupła, wykręcenie jej ręki też nie stanowiło problemu. Wiedziała kto za tym wszystkim stoi, wszędzie widziała swoje odbicie w lustrze, to jak nie miała możliwości ucieczki. I ten jego uśmiech, gdy zadał pytanie, czy było warto z nim zadzierać. Próbowała się wyrwać, ale to tylko przysparzało jej bólu. Próbowała go kopać, ale nie robiło to na nim wrażenia, wiedziała czego chciał. Zaczął ją całować po szyi, nie miała jak się wyrwać, co było najgorszym z możliwych, bo on czuł satysfakcję. Nie mogła już dłużej o tym myśleć, ale też nie mogła przestać. Zawdzięczała mu uratowanie życia. Wiedziała, że gdyby stało się coś więcej, to nie chciałaby żyć. Żadne leki, lekarze, ludzie nie pomogliby jej po czymś takim, wtedy by dołączyła do swojej przyjaciółki i nie miałaby wyrzutów sumienia, zostawiając wszystkich na tym świecie. 
- Nie możesz spać?- zapytał jakże troskliwym głosem.
Delikatnie otworzyła powieki, okolica wyglądała przepięknie. Słońce delikatnie malowało chmury wieloma barwami. Ze wszystkich drzew było słychać śpiew dopiero, co obudzonych ptaków. W powietrzu unosiły się chłodny tlen ciepłego dnia. Wszystko budziło się do życia. Dzięki lekkiemu powiewowi wiatru poczuła zapach kwiatków, które zaczynały się rozwijać przez budzące ich słońce. Wszystko zaczynało wracać po nocy, do życia. Nawet jej serce zabiło mocniej, gdy stanął w promieniach słońca, wyglądał jak anioł, który po ciężkiej nocy, nadal jest przy niej i nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić. Zaczęła się uśmiechać, po prostu, patrząc na niego.
- Dobrze się czujesz? Nikt nie powiedział żartu, żebyś się tak szczerzyła.- słysząc to oprzytomniała i wróciła do rzeczywistości- Nie przestawaj, uwielbiam Twój uśmiech.
Wcisnął się obok niej, nogę położył na niej i objął ją ręką. Idealnie pasował. Naciągnął na siebie koc, odgarnął jej włosy z policzka i złożył na nim pocałunek.
Obudziła się w swoim łóżku, musiała przypomnieć sobie wszystko po kolei, gdy uporządkowała myśli, zaczęła się zastanawiać, czy to oby na pewno była prawda. Wtedy wszedł z tarasu do pokoju. 
- Wyspana? Zrobiłem Ci śniadanie. Tylko musisz chociaż usiąść.- uśmiechnął się blado- Nie zamykaj się w sobie, rozmawiaj ze mną.
- A co mam Ci powiedzieć? Nie potrafię już nic wyrazić słowami. Nie mam siły mówić. Czas, żebyś to Ty zaczął opowiadać.- patrzyła na niego bez wyrazu, choć czuła miłość, pożądanie i wdzięczność. 
- A ja co mam Ci opowiadać? To jak tęskniłem każdego dnia, jak codziennie chciałem zadzwonić, ale nie chciałem słyszeć Twojego głosu, bo bym nie wytrzymał? To jak z dnia na dzień traciłem radość z życia, nie mając komu powiedzieć o moich sukcesach, porażkach, wzlotach i upadkach? To że jesteś moją jedyną rodziną i nie mówię tutaj, że jesteś dla mnie jak siostra, babcia, czy mama, jesteś dla mnie kimś z kim chcę stworzyć nową rodzinę. Moją własną. Mam Ci mówić, że każdego dnia przeglądałem Twoje zdjęcia, jak jakiś psychopata? I wiesz co wiem? Ty zakochałaś się w tym psycholu, nic z tym nie możesz zrobić. Nigdy od tego nie uciekniesz. Podzielę się z Tobą wszystkim, ale musisz za mną podążać. Ja poczekam, ale czekałem już tyle. Cały rok, ten, poprzedni, nie chcę znów czekać roku w bólu i cierpieniu. To rozstanie sprawia jedynie, że co roku wiem, że bez Ciebie nie dam rady. Pracę przenoszę do kraju, w ciągu pół roku przeniosę tutaj całe swoje życie. Studia skończę z najwyższym stopniem. Będąc mądrym mogę wszystko, ale Ty mnie ogłupiasz. Wiem, że nie pozwolisz mi przerwać studiów, tam gdzie inni mogą o nich pomarzyć, dlatego zostanę tam jeszcze chwilę. Wrócę. Do Ciebie. Bo nie chcę już życia bez Ciebie. Wczoraj, nigdzie Cię nie było, gdy wróciłem. Byłem wściekły, że nie wziąłem pierścionka. Jak sobie przypomniałem? Gdy trzymaliśmy się za ręce, zacząłem bawić się tym poprzednim pierścionkiem ode mnie. No i do mnie dotarło. Stwierdziłem, że pojadę na chwilę do Ciebie, bo wyjmowałem walizki z samochodu u Ciebie. Nigdzie go nie było, więc został. Gdy zamykałem drzwi i szedłem do furtki w kamienicy paliło się światło, a w oknie stała czarna postać. Stanąłem jak wryty, bo mówiłaś policjantom o takiej sytuacji, a oni potwierdzili. Nie ma prądu. Postać pokazała ręką ruch podcinanego gardła. Rzuciłem się do samochodu i wiedziałem, że coś Ci grozi. Tak po prostu. Czułem. Czułem to samo, gdy jako dzieciak leżałem w łóżku w innym kraju, bo najlepsza szkoła. Miesiąc później miałem jechać do rodziców, miałem wrócić, a wróciłem wcześniej. Na pogrzeb. Tej nocy czułem to samo przerażenie. Dojechałem w mniej niż minutę, nigdy tak szybko nie jechałem po mieście, co do Ciebie. Zamykałem oczy na każdym zakręcie, myśląc żeby zdążyć. Wchodząc usłyszałem za plecami śmiech chłopaka, który zapraszał Cię na tą imprezę. Poklepał mnie po plecach i zalany powiedział, że nie mam co wracać do swojej niuni bo zabawia się na górze z kolegą. Dostał prawego sierpowego, zatoczył się na ścianę, uderzył w nią głową i opadł. A ja już biegłem. Od schodów usłyszałem Twój krzyk, żądna muzyka nie byłaby w stanie dla mnie tego zagłuszyć. Wyważyłem drzwi kopniakiem. Jak boli Cię bark, to przeze mnie bo szczątki poleciały na Ciebie. Dalej nie chcę opowiadać, dalej wiesz co było. Jedynie czego możesz nie wiedzieć to żałuję, że ten... nadal żyje, ale wiesz. Będzie się smażył w piekle więzienia. Może i jestem młody, ale mam pieniądze, najlepszy prawnik z pobliskiej kancelarii mojej uczelni zatroszczy się o los tego... mężczyzny. Nie wyjdzie z tego piekła przez dobrych kilka lat. Z tego mogę być dumny, nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził. Nie chcę już się nigdy tak czuć, nie chcę Cię nigdy stracić.
Łzy, które zbierały mu się w oczach przez dłuższy czas, zaczęły kapać na podłogę. Nie płakał od czasu pożaru, a właściwie od czasu pogrzebu. Nie płakał, bo stracił rodziców, nie mieszkał z nimi długi czas. Płakał bo widział najsmutniejszy obraz na świecie. Ją młodą, malutką, trzymaną przez oboje rodziców, wyrywającą się, krzyczącą. Obraz nędzy i rozpaczy w czystej postaci. Straciła przyjaciółkę, której nigdy już nie mogła odzyskać, zastąpić. Musiała być wyprowadzona z uroczystości pogrzebowej, bo zagłuszała wszystko dookoła. Na zewnątrz wszyscy strażacy gratulowali jej odwagi. Tą historię znał już tylko z opowieści. Była dzieckiem, niczego się nie bała. Brała wiadra i gasiła wodą pożar. Wszyscy szaleli dookoła, gdy próbowali ją złapać, ale ona biegała dookoła. Chciała pomóc, jeszcze chwila i by tam weszła. Do tej pory nie wiadomo jak to się stało, że nie została poparzona. Strażacy wynosili ją z płomieni, a ona nawet wtedy kurczowo trzymała stopione plastikowe wiaderko. Jedyne co powtarzała to, że trzeba wszystkich uratować, trzeba ich uratować, trzeba ją uratować. Kamienica była głównie drewniana. Został z niej praktycznie sam szkielet. Nikt nie wie, jak to się stało. Wszyscy podejrzewali podpalenie. Ktoś wszedł. Miał klucze do wszystkich mieszkań, pokoi. Pozamykał wszystko po kolei, polał benzyną i podpalił. A raczej, zaczął lać od strony okien, aż do drzwi, podpalał i zamykał. Wszyscy zadawali sobie kilka pytań. Dlaczego nikt nie skakał z okien, dlaczego nie uciekali, dlaczego spali tak mocno? Zatruł ich. Wodą z kranu. Dosypał środek usypiający do pobliskiej studni, a raczej do wiader, którymi była wybierana woda. To wystarczyło? Tak. Po co ktoś miałby to robić? O kamienicy krążyła duża ilość legend. Jedna była naprawdę przerażająca, ale nie chciał jej teraz wspominać. Z zamkniętymi oczami próbował opanować spływające łzy. Jako dziecko płakał bo widział małą istotkę, która przeżywała jego tragedię. Chciał jej pomóc. Wybiegł wtedy za nią na dwór, po prostu podbiegł do niej, wziął ją za rękę i dosłownie porwał. Krzyknął tylko do rodziców, że odda niebawem. Wszyscy go znali, strażacy mieli rękę na pulsie, więc nikt nie próbował go zatrzymać. Biegli jak jakiś czas, aż dotarli do jedynego wielkiego drzewa na górce. Wszędzie były polany i łąki, a oni stąd mieli widok na całą uroczystość i cmentarz. Usiedli na gałęzi i patrzyli. 
- Podobasz mi się. Chciałbym być taki odważny, jak Ty.- zaczął wtedy.
- Nie jestem odważna. Nie uratowałam jej. 
Wtedy pomyślał, że pomimo tego, że on był starszy, mądrzejszy, to jednak ona właśnie wtedy straciła dzieciństwo i dorosła. Mając zaledwie kilka lat. Nie znając życia, a znając ból i stratę. Podziwiał ją od tamtego dnia. Przychodzili na to właśnie drzewo. To tam pierwszy raz ją pocałował. Nie mieli dużo lat, ale ona stawała się dla niego tą jedyną. Przysłaniała mu wszystko inne. Był w nią wpatrzony, jak w obrazek. Z biegiem czasu uczyli się siebie nawzajem. Później nadszedł dzień wyjazdu i po codziennych spotkaniach zostało tylko ukłucie w sercu. Na początku byli razem, pisali, dzwonili, później czuli, że to tylko boli. Gdy ona siadała sama na drzewie nie mogła z nim rozmawiać, od razu zaczynała płakać, aż przestała chodzić na drzewo, a później dzwonić. Wracał raz na rok an tydzień, czasem dwa. Ciotka nie widziała sensu, żeby w ogóle tu przyjeżdżał, jako że nie została mu tu rodzina, nie chciała wydawać pieniędzy, których jej nie brakowało. Trochę mu zajęło uporządkowanie finansowo życia, uczuciowo, choć tego nadal nie zrobił. Szalał na jej punkcie, od chwili, kiedy zobaczył, co znaczy walka w jej wydaniu.
Leżała na łóżku, przyswajała słowa, które przed chwilą usłyszała. Czy tego chciała? Czy była w stanie mu na to pozwolić? Wybór jednej drogi nie oznacza rezygnacji z innych, ale chcieć przejść wszystkimi ścieżkami naraz , to nie pokonać żadnej. Wybór jego życia zależał od niej.
End Part II

Komentarze

  1. Świetnie piszesz, nie przestawaj, bo masz talent. Czekam na więcej.

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze piszesz. Muszę wrócić do poprzednich części i czekam na kontynuację. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno z najlepszych opowiadań, jakie kiedykolwiek czytałam. Muszę nadrobić zaległości i zacząć czytać Twojego bloga regularnie! ♥

    www.fotografiavenir.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie opowiadanie! Mam nadzieję że będą dalsze części bo zamierzam częściej odwiedzać tego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten cytat na początku posta jest przepiękny! Ciekawie piszesz jednak niewygodnie się go czyta, dobrze byłoby gdybyś zmieniła czcionkę.
    m-artyna.blogspot.com-KLIK!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania zawsze piszę kursywą, to pewnie dlatego niewygodnie ;/ jest też pewnie za szeroko, ale gdy zmieniam szerokość ucina nagłówek bloga...

      Usuń
  6. Masz talent do pisania! Twoje opowiadania bardzo wciągają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz bardzo wciągająco, że aż chce się czytać więcej. :)

    julia-skorupka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nigdy nie przepadałam za opowiadaniami, zawsze wydawały mnie się one nudne. Ale Twoje jest zupełnie inne, pierwszy raz spieszyłam się żeby czytać dalej i chętnie zaznajomię się z poprzednią częścią.

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał cudownie piszesz jestem pod ogromnym wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem pierwszy raz i muszę powiedzieć, że naprawdę fajnie piszesz, bo dobrze się czyta :* Czekam na więcej :3

    Zapraszam!
    gabrielle-fashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastycznie napisane. Wciągłam się. Czekam na resztę. Brawo!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na część trzecią! Brawo!
    https://altealeszczynska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wciągnęłam się jejku czekam na kolejne części uwielbiam coś takiego czytać <3
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawa historia.Z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów :)
    http://nouw.com/life_is_beautiful

    OdpowiedzUsuń
  15. świetnie piszesz, masz ogromny talent :D Bardzo fajnie czyta się twoje posty :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie w moim stylu opowiadanie, ale bardzo przyjemnie mi się czytało.
    Pisz dalej. Masz talent :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą