Inna strona
Móc wrócić do miejsca, które jest takie jak dawniej... bo nie pamiętam, jak to jest żyć naprawdę.
Tęsknię, a nie mogę wrócić. Sporo dzisiaj było informacji na temat rzekomego końca świata, jak to wielokrotnie już bywało, ale spójrzmy na to z innej strony. Weźmy pod uwagę wszystkich ludzi na Ziemi. Zauważyliście, że często myślimy tylko o sobie? O czym piszę? Dla nas świat się dzisiaj nie skończył, a dla ilu ludzi właśnie tak? Coś się rodzi, coś umiera. Relacja, uśmiech, spojrzenie. Ulotna chwila, która właśnie odchodzi w zapomnienie. Ilu ludzi szykuje się właśnie do pracy, a dzień wcześniej musieli się pogodzić z odejściem osoby, którą kochają? Nie mówię tutaj o śmierci. To zupełnie oddzielny temat. Ilu ludzi czeka na telefon od osoby, która jest ich przyjacielem, czy bezpiecznie dotarło się na miejsce pobytu? Z tylu rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, a można je wymieniać w nieskończoność. Oczywiście są też ludzie, którzy myślą częściej o sobie niż o innych. Nie mówię tutaj o osobach pracujących na wolontariat. Spójrzmy bliżej... Mama, tata. Oni myślą częściej o swoich dzieciach niż jesteśmy w stanie przypuszczać. Jest to tak niesamowite. Więź, której nie da się zerwać, więź na zawsze niezależnie od tego jacy są rodzice. Rodziców nie da się wybrać. Trafiamy gorzej, lepiej. Czasem jest wręcz idealnie, czasem brakuje czasu. Grunt to doceniać każdy telefon z pytaniem, czy wszystko w porządku, bo gdy nie będzie w porządku, a nasz świat się skończy oni zadzwonią z ulubionym pytaniem, naszym ratunkiem. Grunt to doceniać to wszystko przed tym, jak życie nam pokaże, że możemy to stracić.
Wiecie, kiedy w moim umyśle pojawia się chaos, muszę go przelać na papier.
Miłość...
Spoglądam na puste okno. Nie chodzi o firanki. Chodzi o słońce, które zapomniało wyjść zza chmur i spowiło świat mrokiem. Słucham, jak deszcz zaczyna rzęsiście padać. Wszystko odbija się od okna i spada w niewidzialną przestrzeń. Nie robię nic. Idę spać. Budzę się. Jestem w transie codzienności. Praca, studia, dobra książka, impreza raz na tydzień i od nowa. Rozmawiam z każdym, tylko jak ktoś zaczyna. Sama nie piszę. Nie utrzymuję kontaktów. Wszyscy pamiętają moją przeszłość. Nie chcę o tym rozmawiać. Na pytania jak się trzymasz odpowiadam, że się nie puszczam. Na pytania o to, co u mnie odpowiadam, a co chcesz usłyszeć? Każdy odpowiada, że chce usłyszeć, że jest dobrze, więc odpowiadam, że jest dobrze. Tylko Ty byś wiedział, że nienawidzę czegoś takiego. Tylko Ty wiedziałeś, że należy odpowiedzieć, że chce się usłyszeć prawdę. Nie wiem czy patrzę na deszcz, czy mam już załzawione oczy. Kładę się spać, nie śni mi się nic nowego. Śnią mi się wspomnienia. Których było więcej? Dobrych? Złych? Może wcale nie śnię, a po prostu wspominam. Od jak dawna nie zmrużyłam oczu? To przez to, co mnie otacza. To przez ludzi, którzy codziennie mi wszystko przypominają. Pytają, wypytują. Patrzą i czekają na mój błąd, na moje poddanie się. Każdy pamięta, ile i co chciałam osiągnąć. Czy teraz widzą tylko moją porażkę? Tylko Tobie potrafiłam wszystko wyjawić, marzyć z Tobą i dla Ciebie. Teraz pozostało mi marzyć o Tobie, na zawsze. Zaczynam kolejny dzień. W kółko powtarzając kłamstwa, w które zaczynam wierzyć. Począwszy od dzień dobry w sklepie skończywszy na dobranoc mówione na do widzenia. Dzień wiadomo, że nie będzie dobry. Noc z resztą też nie. Bez Ciebie w każdym słowie brakuje prawdy. W każdym spojrzeniu nie ma blasku. W żadnym uśmiechu nie ma życia. Na żadnej planecie nie widać słońca. Czasem myślałam ile tracę. Teraz myślę ile zyskałam. Nie da się tego opisać. Człowieka szczęśliwego nie jest trudno opisać. Taki człowiek ma marzenia, spełnia je, ma cele i do nich dąży, wie czego chce, robi to, co lubi. Kocha i jest kochany. Jest szczęśliwy, bo niczego mu nie brakuje. Może mieć więcej, co da mu większe poczucie szczęścia, ale gdy straci to, co ma straci szczęście. Byłam szczęśliwa, a później straciłam Ciebie.
Kursywa od zawsze oddziela mnie od mojego umysłu. Wszystko jest w Twojej głowie i pamiętaj, że nic o mnie nie wiesz.
Bardzo ciekawy post. Rozumiem Ciebie doskonale.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo myślałam "przeżywając" koniec świata - "Coś umiera. Relacja, uśmiech, spojrzenie".
OdpowiedzUsuńTekst napisany kursywą jest artystyczny, inspirujący i po prostu piękny. Oby tak dalej.
Zapraszam również do siebie♥
dysnomiia.blogspot.com
Piękne przemyślenia! <3
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojego wpisu również czuje coś na kształt chaosu. Nie powinniśmy zachowywać się jak egoiści. Musimy zwracać większą uwagę na ludzi wokół nas, naszych najbliższych. Potem może być już za późno, taki 'przysłowiowy' koniec świata spotyka czasami każdego, bez względu na to jaka jest to sytuacja...
Z-pasja-w-obiektywie.blogspot.com
Zdjęcie jest przepiękne. Czytam tak Twój tekst i zdaję sobie sprawę z tego, że dzień w dzień boję się o moją rodzinę. Moja mama jest w Hiszpanii. Rodzeństwo zaś siedzi w Londynie. Każdy atak terrorystyczny, to mały zawał serca. Krótka modlitwa. Błagam, niech oni żyją. To moja rodzina, niezależnie od tego, jak bardzo mnie skrzywdzili. Kocham ich. Nie mogę ich stracić. Tęsknię za nimi. I wiem, że dzień, w którym odejdą, będzie bolesny. Stracę wówczas cząstkę mnie samej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lis.
https://uzdrowicielka.blogspot.com/
Tak rodzicie zawsze muszą myśleć za kilkoro i za to jestem im wdzięczna, że troszczą o nas :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Bardzo głęboki tekst, skłaniający do refleksji i przemyśleń. Warto czasami usiąść i spokojnie się zastanowić
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dla każdego z nas kiedyś nastąpi osobisty, mały koniec świata, który nie zrobi wrażenia na innych ludziach, bo nadal będzie normalnie, nadal będą otwarte sklepy i ciepłe bułki w piekarni, a nasz świat dobiegnie końca.
OdpowiedzUsuńBardzo głęboki tekst :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
Przepięknie to ujęłaś :)
OdpowiedzUsuńCodziennie ktoś na świecie przeżywa mały "koniec świata", to takie smutne.
Pozdrawiam!
lublins.blogspot.com
Często mam takie chwile, w których rozmyślam w podobny do Ciebie sposób. Myślę o swoim życiu i patrzę na nie z różnych punktów widzenia. To co czasem dla mnie jest "końcem świata" często dla kogoś jest codziennością czy na odwrót.
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam bardzo podobne przemyślenie że dla ilu ludzi danego dnia świat się kończy, ilu ludzi każdego dnia spotyka tragedia.. warto czasami nad tym pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńZa mało jest takich blogów, w których post potrafi skłonić do refleksji. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Zapraszam, http://juliamickiewicz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis kochana :*
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana na początku dzięki serdeczne za odwiedziny na moim blogu i piękny komentarz tak się cieszę że się ludziom podoba co pisze i jak pisze. Twój wpis równie piękny i pełen mądrości, idealnie dobrane słownictwo. Tekst na długo zapada pamięć. Szczerze to ja się nigdy nie zastanawiałam nad końcem świata. Może się boje o tym myśleć... ? Sama nie wiem, ale coś w tym jest. Cieszę się że piszesz znów i że jesteś :) Fajna Dziewczyno. Czekam na kolejny wpis. Ściskam :) najmocniej
OdpowiedzUsuńwww.kasinyswiat.blogspot.com
Świetny post. dawno nie byłam na tak pięknym blogu. Wpisy i zdjęcia - cudo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow ;O Jaki głęboki tekst <3 Skłania do refleksji :) Masz bardzo lekkie pióro :)
OdpowiedzUsuńnouw.com/roksanaryszkiewicz
facebook.com/roksanaryblog
Los płata figle i czasem nie zgadzamy się z rozstaniem, ale ... ja zawsze wychodzę z założenia że nie rozpamiętywać przeszłości. Bo po co?
OdpowiedzUsuń