Walcząc nocą II



Pomimo łez i smutku, szukam gdzieś w głębi siebie radości.
Part I- Walcząc nocą

Part II:
Oddycham spokojnie, minęło odpowiednio dużo czasu, abym się uspokoiła. Kolejny koszmar, kolejna nieprzespana noc. Zeszłam na dół się napić i na jakiś czas zatrzymałam się przy oknie. Zaczęłam patrzeć na poruszające się na wietrze gałęzie. Zaczynały na nich pojawiać się pąki, miała przyjść wiosna, ale ja nadal czułam zimę i lodowate powietrze przeszywające moje skronie, gdy tylko wracałam wspomnieniami do dni, których nie chciałam pamiętać. Wszystko czasem wydawało się za trudne, a myśli nie potrafiły nadążyć za całą resztą. Wracając na górę powróciłam do wczorajszego wieczoru. Zasnęłam na ramieniu człowieka, który pojawił się w moim życiu w najgorszym dla mnie jego momencie. Nie poddał się w momencie, gdy prosiłam, żeby odszedł. Nie poddał się nawet wtedy, gdy większość by to zrobiła. Po co komuś dziewczyna, która jest smutna i ciężko jej odnaleźć radość? On chciał taką dziewczynę, bo wiedział jak przywrócić ją do życia. Wiedział, jak sprawić by ta dziewczyna, w której się zakochał nadal była taka czarująca. Udało mu się to pomimo bram, ścian i przeciwności na drodze.
Jack'a zdążyłam poznać bardzo dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało. Obiecał mi, że kiedyś wyjawi mi jak udało mu się mnie znaleźć, tyle o mnie wiedzieć i w końcu się we mnie zakochać. Wydaje mi się, że może się to stać moją ulubioną historią, bo jest ona przynajmniej do tego momentu dla mnie szczęśliwa. 

Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi i pomimo upływu czasu, nie wyleczyłam się z tego, że mnie onieśmielał. Z rzeczy, które w nim mnie zaskoczyły to miał firmę, w której zatrudniał pracowników. Osiągnął to jeszcze na etapie liceum. Nie musiał się martwić o pieniądze, dom, samochód. Wszystko miał i to w najlepszym stanie. Miał dwa domy. Jeden ulicę od swoich rodziców, drugi w górach, niedaleko morza. Zapomniałam dodać, że było to w innym kraju. Będąc na wyjeździe tam, można było zabrać ze sobą narty oraz kostium kąpielowy. Co wydawało się dość absurdalne, ale było najlepszą rzeczą z tego wszystkiego. Byliśmy tam podczas nocy Sylwestrowej i muszę przyznać, że dawno nic tak na mnie nie zrobiło wrażenia jak ten dom. Kupił go za swoje pieniądze, a zgaduję, że żaden celebryta by się nim nie powstydził. Były to jednak jedynie materialne rzeczy opisujące Jack'a. Oczywiście nie kończyło się to na tych kilku drobiazgach, ale były one na pewno większe niż reszta z nich.
Jack? Ciężko było u niego znaleźć cechę charakteru, która byłaby nacechowana negatywnie. Był człowiekiem ideałem pod każdym względem. Czasem zastanawiałam się czy ze mną jest wszystko w porządku i czy on naprawdę istnieje. Oczywiście patrząc na wzrok innych, gdy był on w pobliżu wiedziałam, że jest prawdziwy. Zaczęliśmy od przyjaźni to fakt, ale to szybko przerodziło się w o wiele głębsze i silniejsze uczucie. Wpadłam w to uczucie, jak w fotele w jego samochodzie na samym początku tego wszystkiego. Za niezbity dowód miłości uznałam to, że dał mi kluczyki do jego samochodu, gdy pewnego ranka uznał, że ma tak ochotę pospać, że sama się zawiozę na uczelnię. Wtedy grzecznie przypomniałam, że mój samochód został pod moim domem, więc powiedział tylko że jego samochód jest równie wygodny na miejscu kierowcy, co i pasażera. Gdy wróciłam zadał mi wszelkie możliwe pytania odnośnie moich odczuć na temat jego samochodu i był niewyobrażalnie szczęśliwy, gdy dowiedział się jak bardzo mi się podoba. Gdyby ktoś zapytał mnie dwa lata temu czy istnieją ludzie idealni,  oczywiście odpowiedziałabym, że nie. Teraz wiedziałam, że istnieją, a ja takiego człowieka miałam bardzo blisko.
Często budząc się miałam wrażenie, że śnię i zaraz wszystko powróci do normalnego stanu, tego gorszego, ale nigdy się tak nie stało. A może jednak?
Minęły dwa lata od czasu, kiedy mój pierwszy związek się zakończył. Nie zapomniałam, ale to przestało boleć. Wszystkie myśli, które tego dotyczyły odeszły, a ja mogłam czuć się wolna i przede wszystkim naprawdę szczęśliwa w życiu, które miałam.
Po roku, a przy czym od roku zaczęłam dostawać dziwne listy. Wiedziałam, kto jest nadawcą. On nie chciał, żebym o nim zapomniała. A ja starałam się to ignorować. Do czasu. W jednym z listów przeczytałam słowa, które nawet ignorowane bolały. W końcu i Jack musiał się dowiedzieć o jego treści. Nie potrafiłam ukryć niczego przed osobą, która była dla mnie najważniejsza w życiu. Starałam się jeszcze jakoś funkcjonować, ale po tygodniu poddałam się uczuciu smutku i cierpienia. Ten, który mnie zdradził, umierał. Ten, którego kochałam, był chory. Ten, z którym miałam niezliczoną ilość wspomnień, odchodził z tego świata. Ten, któremu nie potrafiłam wybaczyć, prosił na łożu śmierci o wybaczenie. Nawet więcej, ten, który miał odjeść, powrócił. Ten, którego przestałam kochać, nigdy nie przestał kochać mnie.
I wtedy Jack wyznał mi coś, co mnie zabiło.
- Jack dlaczego on pisze, że możesz przestać milczeć i że Ci dziękuje?- zapytałam zbita z tropu. Ta informacja była na oddzielnej kartce, w sumie na skrawku papieru, w środku koperty. Dostrzegłam to dopiero po tygodniu, przeglądając ten list wiele razy.
- Obiecałem mu, że nigdy Ci tego nie powiem,- wyznał ze łzami w oczach- ale teraz widocznie nie ma to już dla niego znaczenia.- wypuścił głośno powietrze.
Zaczęłam wszystko rozumieć. Zaczęłam się trząść i głośno płakać. Nie wiedziałam, co mnie najbardziej bolało w tej sytuacji.
Ubrałam się i wyszłam z miejsca, które kochałam jak nic innego. Wyszłam z domu i nie wiedziałam czy nadal chcę, żeby to był mój dom.
Byliśmy nad morzem, w tym domku w górach. Poszłam na plaże i patrzyłam na najpiękniejszy zachód słońca jaki mógł się kiedykolwiek pokazać.
Wiedziałam, że Jack mnie nie okłamał. Zataił tylko prawdę, której nie potrafiłam przyjąć do siebie. Wiedziałam, że mój były chłopak mnie nie zdradził bo mnie nie kochał. Pamiętam, że zadzwoniła do niego mama przed naszą wielką kłótnią. Może już wtedy wiedział, że jego czas się kończy. Gdy zdradzał, wiedział to na pewno. Jack też to wiedział. A to oznaczało, że muszę wybaczyć nie jednej, ale dwóm osobom. Tylko czy to znaczyło, że jestem osobą, którą można wyrzucić, z którą przeżywa się najlepsze chwile w życiu, a na najgorsze wyrzuca się z życia? Nie chciałam takiego końca. Kochałam Jacka i chciałam z nim być, ale wiedziałam, że spojrzenie mu w oczy będzie wiązało się z niewyobrażalnym bólem.
Wróciłam do domu późną nocą, a może nad ranem? Wypłakałam wszystkie łzy, które mój organizm miał w swoim zasobie. Magazynowane przez ponad trzy lata. Łzy bólu, smutku i nieszczęścia. Jack siedział na łóżku i patrzył na przeszkloną ścianę. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego rozgrzane ciało. Musiał przez tyle lat dawać sobie radę z tak potwornym brzemieniem. Nie wiedząc czy kiedykolwiek dane mu będzie wyznać prawdę i czy po jej wyznaniu mnie nie straci.
- Ja mu to obiecałem. Nawet jakby umarł. Nawet jak wiedziałem, że będzie pisać listy rok przed ostatecznym wyrokiem, miałem nic nie mówić. Powiedział, że dopiero wtedy, gdy o to poprosi. Ja przepraszam, tak bardzo chciałem Ci powiedzieć, ale on dla mnie był przyjacielem, a Ty go kochałaś. Ja kocham Ciebie i dlatego miałem Cię chronić.- wydukał najszybciej jak tylko potrafił, przełykając gule w gardle i hamując łzy.
Pocałowałam go namiętnie i wiedziałam, że moje życie pomimo tego się nie zmieni. Jedynie wybaczę, a to wszystko naprawi. Naprawi ból, tęsknotę i niezrozumienie.
Pojechaliśmy razem do szpitala. Zostaliśmy wpuszczeni, ale poinformowani o tragicznym stanie pacjenta. Staliśmy w drzwiach i już miałam pociągnąć za klamkę, gdy na korytarzu zrobił się straszny tłok i lekarze, pielęgniarki zaczęli po kolei wbiegać do pokoju, do którego chcieliśmy wejść. Zostałam popchnięta na ścianę, Jack trzymał mnie, a ja próbowałam się wyrwać. Godzinę później znów wypłakałam wszystkie łzy z siebie. Siedziałam na łóżku u mojego byłego chłopaka, z moim obecnym chłopakiem, który trzymał mnie za rękę dodając otuchy. Były to dla mnie najszczęśliwsze chwile, a zarazem najsmutniejsze, słysząc przez co on musiał przechodzić i to w pojedynkę. Ciągle się uśmiechał, żartował i wracał wspomnieniami do chwil, w których byłam obok niego, zawsze. Przestałam czuć nienawiść, czułam spokój, ale też odrzucenie. Wiadomo miłość nie składa się tylko na te dobre rzeczy, z drugą osobą trzeba nauczyć się żyć na dobre i złe. Nasze wybory muszą mieć konsekwencje, no i jego wybór miał konsekwencje.
Trzy miesiące później wstałam, ubrałam się na czarno, bo tak wypadało. Otarłam łzę, która spływała mi po policzku i złapałam Jacka pod rękę. Pogoda była piękna, taka jaką lubił mój pierwszy. To on nauczył mnie kochać drobnostki, doceniać momenty i łapać chwilę. Teraz byłam gotowa na jego pogrzeb. Nie płakałam. Czułam wolność, wiedziałam, że odszedł szczęśliwy. Mając u boku przyjaciół. Spędzaliśmy z nim bardzo dużo czasu odkąd wszystko zostało wyjaśnione. Jack był cudownym chłopakiem, ale był też wspaniałym przyjacielem. Oni się znali już wcześniej, stąd też były wiedział o uczuciach Jacka do mnie. Było to coś w rodzaju kolejki. Co akurat nie było wersją optymistyczną, ale potrafiłam zrozumieć, o co chodziło. Jack był moim aniołem stróżem, w momencie, gdy mój anioł okazał niedyspozycję.
Gdy dni mijały, ja utwierdzałam się w przekonaniu, że jestem w miejscu, które kocham. Było mi niewyobrażalnie dobrze. Byłam po prostu szczęśliwa i potrafiłam to docenić. Każdego dnia na nowo.
- Jack, dlaczego się we mnie zakochałeś?- zadałam to pytanie pierwszy raz, pamiętając to, że kiedyś ma mi to wyjaśnić.
- Kiedyś Ci to wyjaśnię, ale teraz powiem, że wiedziałem, że nigdy nie zostawisz nikogo w potrzebie, bo jesteś zawsze sobą, bo nie dbasz o to, co ludzie o Tobie mówią, bo jesteś prawdziwa. Jest tyle powodów, że mogę tak wymieniać w nieskończoność, przecież wiesz- przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
Wiedziałam. Też go kochałam. Nie mieliśmy już tajemnic. No prawie, bo ja na nowo zaczęłam kochać pierwszego, ale już inaczej. To nie było pożądanie przez te miesiące, kiedy jeszcze żył. To była miłość wdzięczności, dla kogoś, kto ratował mnie. 

Komentarze

  1. No Kochana, jesteś Mistrzynią słowa i emocji. Ta część mnie dosłownie rozwaliła emocjonalnie. Cudne opowiadanie. Warto było tak długo czekać na nowe wpisy. Całuje mocno.

    www.kasinyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie piszesz :) bardzo wzruszająca opowieść

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze piszesz! ;) Oby tak dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wzruszający tekst, który na pewno zostanie mi na długo ;) dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  5. przepięknie opisana historia :)
    przyznam że w niektórych momentach naprawdę się wzruszyłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą