Walcząc nocą



"Pomimo słońca na niebie nadal widzę gwiazdy... ukryte w Twoich oczach."

Noc przynosi tyle pytań bez odpowiedzi. Tyle sytuacji, które nigdy nie miały miejsca. Tyle spojrzeń, które już nigdy się nie zetkną. Tyle słów, które nie zostały wypowiedziane. I tyle bólu, którego nie da się uśmierzyć.

W dzień funkcjonuję, nocą walczę. Zapytasz, z czym. Odpowiem, z kim? Z samą sobą pośród głuchej cichy Twojego martwego głosu. Walczę w pustce Twoich oczu, które do tej pory przypominają mi o istnieniu jakiegoś innego wymiaru. Miałam wszystko, nawet bliżej niż w zasięgu ręki. Nie mam nic, pomimo walki, którą podjęłam. A może właśnie nie? Może zgubiła mnie ta otaczająca nicość? Fakt. Wydaje mi się, że to wszystko moja wina. Obwiniam siebie o coś, czego nawet nie zaczęła. Zaczynam się trząść. Mój słaby stan powraca, a ja znów nie mogę zasnąć. Raz gorąco, zimno, szaro i ponuro. Jedno się nie zmienia, walka, pustka i Ty. Jakkolwiek bym nie chciała zmienić sytuacji. Ciebie nie ma, a ja muszę się pogodzić z Twoim odejściem. Nawet nie wiedziałeś, że walczę. Nie widziałeś, nie słyszałeś. Nie, bo nie. Może Ciebie nie było? Jak pogodzić się ze stratą? Wyrzucić ze wspomnień, pozbyć się marzeń. Wyzbyć się bólu, którego nie ma. Chcę trwać w tym, co było. W tym, gdy byłeś obok. Wróć. Naucz mnie znów oddychać.

Stoję w deszczu. Nie mogę znaleźć kluczyków od samochodu. Deszcz mnie nie zaskoczył. Wiedziałam, że będzie padać, ale wiedziałam, że Ty masz parasolkę. Cóż, nie wiedziałam, że nie będziemy wracać razem, ale plany się czasem zmieniają. Poradzę sobie, przynajmniej staram się w to wierzyć. Zgubienie w torbie nie są tragedią. No chyba, że pod tragedię możemy już podciągnąć kluczyki, które zostały jednak w Twojej kieszeni kurtki. Kuuu... Nie obiecałam sobie, że nie będę bluźnić. Wyjmuję telefon, który znajduję od razu.
Nagrywam się na pocztę, której i tak nigdy nie odsłuchujesz.
- Jesteś jeszcze gdzieś w pobliżu? Nie mam jak wrócić do domu. Masz moje kluczyki od samochodu.
Nadal głucha cisza w słuchawce. Wyłączenie telefonu wydaje się takim dojrzałym podejściem.
Czekam w budynku jeszcze 20 minut. Nadal cisza. Sprawdzam alternatywne opcje. Pociąg odpada, tramwaj i autobus nie wydają się najszybszą opcją, ale innej nie ma.
- Hej. Nie wyglądasz najlepiej stało się coś?- pyta koleżanka z roku.
- Nooo tak szczerze to stało się, nie mam jak wrócić domu, przynajmniej na razie.
- Zawsze przecież jeździsz samochodem, a poza tym Twój chłopak tutaj był niedawno. 
Odwracam się na pięcie i odchodzę.
- Powiedziałam coś nie tak?- dogania mnie.
- Nie. Wszystko gra.- próbuję ją spławić.
- Jack wraca w Twoim kierunku, jak ze mną chwilę poczekasz to do niego zadzwonię, na pewno Cię podrzuci.
Zanim zdążę zaprotestować, już zaczyna rozmawiać z Jackiem, kimkolwiek on jest.
Kilka minut później siedzę w matowym BMW M5. Nie dość, że zapach nowości pieści nie tylko nozdrza to jeszcze Jack wydaje się być upadłym aniołem na tym świecie. 
- Tooo skąd się znacie?- próbuję opanować zmysły.
- Jest dziewczyną mojego brata.- odpowiada niezwykle melodyjnie.
Tak, on koi zmysły, on uśmierza ból. 
- Często tak Cię prosi o podwożenie obcych dziewczyn?- dodaję żartobliwie.
- Odwraca głowę w moją stronę, kompletnie nie patrząc na drogę. 
- O czym Ty mówisz? Próbuję się z Tobą skontaktować od dawna. Byłaś w moich snach i marzeniach. A teraz jesteś tutaj.
Wpadam jeszcze bardziej w skórzany fotel, nie czuję się najlepiej. Odwracam głowę od jego oczu, licząc, że to pomoże, aby znów zaczął patrzeć na drogę. Powinnam zabluźnić, ale obiecałam sobie, że nie będę. Czy można zakochać się w słowach? Może zakochuję się w nim? Wariuję. Jedziemy w ciszy, pomimo hałasu w mojej głowie. Czuje się jak mała dziewczynka w foteliku. Zapięta pasami, bezpieczna. Czego przecież nie powinnam być pewna. Na pożegnanie słyszę o której jutro mam być gotowa i zostanę zawieziona na uczelnię, co nie podlega protestom. Uśmiecham się pod nosem, nawet nie śmiałabym protestować. Wysiadam. Po podziękowaniu, nie oglądam się za siebie. 
Nie mogę zasnąć. Myślę co takiego się stało, że nie oddzwaniasz, że nie ma powiadomienia o włączaniu telefonu. Nie wiem czy się niepokoić. Brak jakichkolwiek wieści to czasem dobre wieści. 
Jednak zasypiam pamiętając Twoje oczy, spojrzenie, uśmiech. Może nie powinnam wierzyć we wszystko, co mówiłeś? Śnisz mi się Jack. Chcę Cię poznać. 
Wstaję, pełno nieodebranych połączeń od przyjaciółki i Caroline, której chłopak ma brata o cudownym imieniu Jack. Czas na naszykowanie mam, więc oddzwaniam po kolei. W słuchawce słyszę pełno pytań o mój stan zdrowia, psychiki, myśli i mój. Proszę o powolne wytłumaczenie o co chodzi. Z uwagi na wczesną godzinę dociera do mnie jedno słowo, którego wytłumaczenia nie potrzebuję: zdrada. 
Odpalam internet i odczytuję pełno wiadomości z powielającymi się zdjęciami. Twoich. Z. INNĄ. Całujecie się, obmacujecie. Zdjęć jest pełno, a dziewczyny różne. No to poleciałeś. Usuwam Cię z mojego internetowego życia. Blokuję Cię, gdzie tylko mogę. Biegnę do łazienki i wymiotuję. Jack ma być za 10 minut, a ja nie potrafię się opanować. W domu jestem sama, nadal w piżamie. Z roztrzaskanym sercem. Słyszę dzwonek do furtki. Idę otworzyć, nie interesuje mnie śnieg za oknem. Wczoraj jeszcze była jesień. Staję jak wryta. Mój samochód stoi bezpiecznie na podwórku, a Jack opiera się o swoje BMW.
- Halloween? Nikt mi nie powiedział. Wyglądasz tragicznie, ale podoba mi się. Odstawiłem Twój samochód, jak rodzice jeszcze byli. Mogę wejść?- brzmisz jakbyś obmyślał to całą noc.
Otwieram Ci furtkę i bez słowa udaję się do domu. Wchodzisz, udajesz, że się nie rozglądasz. Idziesz do kuchni, robisz herbatę, co poznaję po otwieranych szafkach. Siedzę w pokoju, w fotelu. Wtulona w kocyk, chusteczki stały się moimi najlepszymi przyjaciółkami.
Siadasz obok z herbatą. Jest ciepła, ale idealna do pica, z jedną łyżeczką miodu, połową cytryny i dwiema kroplami soku do rozcieńczania. Widzisz moje szeroko otwarte oczy.

- Twoja mama mi powiedziała, gdy wytłumaczyłem pokrótce, co się stało. Powiedziała, że dobrze Ci zrobi w tej sytuacji. 
- Co wiesz, czego ja nie wiem?- odciągam w końcu usta od herbaty. 
- Nie będę pytał, to znaczy. Nie chcę się z Tobą bawić. Twój były już chłopak oberwał ode mnie wczoraj, tak żeby się otrząsnął. Już gdy Cie odwoziłem, wiedziałem, że hula z dwiema panienkami bo przyszedł wcześniej na otwarcie klubu. Chciałem się Tobą zająć. Dlatego telefon Caroline był jak zbawienie, bo nie wiedziałem jak się za to wszystko zabrać. Nie znasz mnie, więc wiem, że byś mi nie zaufała. Nie potrafię sobie wyobrazić jak to wszystko musi Cię boleć, ale chcę być przy Tobie. 
- Dlaczego?
- Zobaczyłem Cię około pół roku temu, wiem o Tobie wiele, przynajmniej tyle, na ile dajesz się poznać w internecie. Znam Twoje zainteresowania, słabości i pasje. Znam Twoje plany na przyszłość, ale chcę być częścią Twoich marzeń. 
- Nie chcij. Bądź nimi, ale odejdź.- wydukałam ze łzami w oczach.
Wstajesz i wychodzisz, nie zostawiając po sobie nic, oprócz pustki i chłodu.
W łóżku leżę trzy dni. Tyle dałam sobie. Na odpoczęcie, na oddech, przemyślenie i płacz. Poddałam się na całe trzy dni. Wiedziałam, że walczyłeś, ale ja nie chciałam żadnych słów wyjaśnień. Ustalaliśmy to na początku, zawsze jestem w stanie dać drugą szansę, zawsze Cię wysłucham, ale nigdy w przypadku zdrady. Nigdy. Gdy przyszedłeś do mnie pod dom, widziałeś moje wykończenie gdy przyszedłeś błagać o wybaczenie. Powiedziałam cicho i spokojnie: odjedź i nigdy nie wracaj. Nigdy nie widziałam takiego bólu w oczach człowieka. Zobaczyłam, właściwie nic nie zobaczyłam w Twoich oczach. Wydały się obce, straszne i pełne mojego cierpienia. Zamknęłam drzwi do mojej duszy, do mojego serca i umysłu. Nie chcę się poddawać, ale na trzy dni musiałam.
Po trzech dniach wstałam i chciałam wrócić do normalności. Chciałam. No właśnie. Nie pozwalał mi Jack. Odwiedzał mnie we śnie, każdej nocy. Marzyłam o nim, żeby przyszedł, zaczarował mnie słowami i żebym mu uwierzyła, żeby mnie chronił i bronił. Żeby zawsze był obok. Czy zwariowałam przez te trzy dni. Zapewne.
Powrót na uczelnię okazał się tragedią. Każdy, kto wiedział co się stało chciał sprawdzić jak się czuję, ale również obrobić mi dupę za plecami, że dobrze mi tak. Po kilku godzinach przestałam się przejmować i zaczęłam udawać, że w końcu się uwolniłam od człowieka, który mógł mnie zdradzać dłużej. Uwierzyli i po kilku godzinach moja miłosna historia dobiegła końca i odeszła w zapomnienie. A ja coraz bardziej popadałam w wrzuty sumienia. Co się stało, że posunąłeś się do takiego kroku? Nasza kłótnia była pierwszą po dość długim byciu razem. Poszło o kilka słów za dużo na temat zachowania, mojego, Twojego. Wyszło na to, że przeszkadzamy sobie nawzajem w po protu byciu. Jakim cudem to się tak skończyło.
W nocy budzę się z koszmaru. Nie chcę sobie przypominać szczegółów, ale schodzę na dół się napić. Wiem, że jeszcze długo nie zasnę. Nie po czymś takim. Zaczynam przeglądać telefon. Będę musiała zrzucić rzeczy na komputer, nie chcę usuwać wspomnień, które są piękne. Zaczynam płakać. Potrzebuję ratunku. Potrzebuję zajęcia na noce. Znajduję numer Jacka, który oczywiście pierwszy raz widzę w swoim telefonie. Na zdjęciu kontaktowym jest nikt inny jak on.
- Co się stało? Nic Ci nie jest?- nie zaczął nawet od przywitania.
- Jaaa. Miałam zły sen. Nie sądziłam, że mam Twój numer, a jak już znalazłam to nie pomyślałam, która jest godzina. Przepraszam.- tak, na pewno zwariowałam. Chcę się rozłączyć, ale słyszę szybkie
- Spotkajmy się jutro wieczorem. Czy nadal mam odejść?- dodaje z rozbawieniem w głosie.
- Jutro pracuję. I mam uczelnię. Pojutrze również. To może innym razem, ale dziękuję, że odebrałeś.
- Dla Ciebie wszystko mała.
- Dobranoc Jack.- rozłączam się na tyle szybko by się nie rozmyślić.
Co się ze mną dzieje. Dzwonię do obcych ludzi po nocy, nie zważając na nic. Jedynie na siebie. Sprawdzam czy ktoś warty uwagi jest dostępny w internecie i idę spać. Śnią mi się jego oczy. 

Uczelnia i praca mijają długo, ale spokojnie. Mogę pomyśleć, ale również nie mam na to za dużo czasu. Wieczorem pojawia się on, Jack, a ja zamieniam się w iskrzący płomyk. Płomyk nadziei na lepsze jutro.
Zobaczyłam Cię pod moją pracą z parasolką w ręku i wyglądałeś, no... jak tylko Ty mogłeś wyglądać, bezbłędnie. Miałam czas na przemyślenie sobie wielu rzeczy. Nigdy nie rozumiałam, jak po szczęśliwym związku mają odwagę i siłę pokochać kogoś innego. Dla mnie zawsze to było puste i pokazywało, że miłość jest niczym, a drugą osobę można od razu zastąpić kimś innym. Ja tak zostałam zastąpiona jeszcze w momencie, gdy miłość się nie skończyła. Nienawiść zajmuje miejsce w naszym życiu dokładnie obok miłości, dlatego to co czułam od razu zamieniło się w uczucie gorsze od smutku. Zranienie i ból przyszły do mnie niewyobrażalnie szybko, a ja stałam się inną osobą. Wszystko mnie zmieniło. To co było dobre, nie wystarczyło by przykryć to, co było złe. Wszystko straciło sens, a ja nie chciałam go odzyskać. Do czasu. Uświadomiłam sobie również, że Jack nie tylko powalił mnie swoim wyglądem, ale całą swoją osobą, od spojrzenia aż po zachowanie i traktowanie drugiego człowieka. Chciałabym już dzisiaj wiedzieć jak to się skończy, pomimo, że nic tak naprawdę się nie zaczęło.
This is not the end.










Podkreślam, historie pisane przeze mnie są jedynie w mojej głowie, nie w życiu. 

Komentarze

  1. ciekawy wpis i ładne zdj

    https://hygge-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle nie wciągają mnie takie historię, ale ta jest naprawdę fajnie napisana, ciekawa, i mimo wszystko wydaje się inna. Na pewno zajrzę zobaczyć co dalej ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskakująca narracja. Jak zrozumiałam dobrze, opowiadanie, która opowiada o mężczyźnie chyba nie osiągalnym. Bohaterka powinna olać go i żyć swoim życiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisany pomst i cudowne jest to zdjęcie <3
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne zdjęcie! Bardzo fajny wpis, ciekawie napisane, widać że masz talent :)
    http://dziewczyna-z-nebraski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś niesamowitego... aż mnie zatkało. Dziękuję Ci za to 💖
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://swiatwedlugidoli.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjna historia! <3
    Zdjęcie, wow!
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Wciągnęło mnie :). Świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowita historia. Pięknie opisana. Fool emocji. Coś pięknego Daria. Gratuluje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a