Zaczynając od zera


Ucieknijmy, zaczynając od zera, nie mając nic do stracenia.

Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wiedziałam, że resztę sobie kupię. Wychodząc nie oglądałam się już za siebie. Wszystko było przygotowane. Zamknęłam pewnie drzwi, ukucnęłam i podpaliłam to, co zostało ostatniego z mojego życia. Zostawiłam tam każde z moich wspomnień. Przede mną była już czysta droga, prowadząca do... no właśnie, tego nie wiedziałam. Prowadząca tak naprawdę donikąd. Z domu buchnęły gorące płomienie, zaraz miał nastąpić wybuch. Wsiadłam do samochodu i pojechałam, nie myśląc już o niczym istotnym. Planowałam to od dłuższego czasu. Mogłam teraz jechać na lotnisko i nie przejmować się przyszłością. Chciałam wolności, magii w ciepłym kraju pośród nieznajomych ludzi. Wiele osób tylko mówi o ucieczce i nic nie robi. Ja odeszłam z przytupem. Od tygodnia nie używałam internetu, czekając przy drzwiach ja jakiegoś człowieka, który przyszedłby do mnie z pytaniem, co się stało. Nic takiego nie miało miejsca. Mając pieniądze nie opłacało mi się tak naprawdę umierać, jakkolwiek to brzmi. Dlatego stwierdziłam, że odejście będzie najlepsze dla mnie. Podpalenie domu? Jest na mnie i wiem, że będą dzwonić, ale jedynie władze miasta, później informacja pojawi się w wiadomościach, a następnie będą się chciały skontaktować ze mną osoby, które mnie znają. Jestem sprytniejsza i mam w planach wyrzucenie telefonu przy najbliższym koszu. No może wyrzucę jedynie kartę, telefon może się przydać. Jednym słowem, na co komu ja. Może chcecie poznać moją historię? Wielka popularność, stypendia na uczelni za najlepsze wyniki, pracownik roku. Wiem, że nie wierzycie, jakby tak było to po co chciałabym uciekać? No właśnie przez to, ludzie oczekują perfekcjonizmu. Zawsze i wszędzie. Zapominają, że ja jestem człowiekiem, a nie robotem. Wszystkiego chcą, a ja zawsze musiałam im dawać doskonale wykonane rzeczy. Żyjąc w takim świecie nie ma miejsca na błędy. Czyli nie ma miejsca na normalne życie. Człowiek przyzwyczaja się do bycia wyjątkowym i najlepszym, a gdy okazuje się, że pojawia się zadanie, które go przerasta nie wytrzymuje. Czy ja dostałam takie zadanie? Tak. 
Gdy dojeżdżam na lotnisko widzę tłum roześmianych ludzi, czekają na swój samolot, który zabierze ich gdziekolwiek zechcą. Może też uciekają. Idę wybierać bilet, oczywiście perfekcyjnie przygotowana. Załatwiam formalności dotyczące dostarczenia samochodu na moje miejsce pobytu, mając pieniądze można wszystko, a mając niebieskie Audi RS6, ciężko się z nim rozstać. Kilka dodatkowych rzeczy, potwierdzenia o dostępności do konta w banku z każdego miejsca na świecie. Nic nie mogło się nie udać. Czekała mnie jedynie ponad dniowa podróż, na którą w sumie miałam ochotę. A mówili, że marzenia się nie spełniają, może i fakt. Marzenia się spełnia. 

Codziennie budzę się w miejscu, o którym wiele razy marzyłam. Codziennie jestem w miejscu, które jest dla mnie domem, które stało się nie tylko odskocznią od całego syfu, który mnie otaczał, ale odskocznią od dosłownie wszystkiego. Nie musiałam porzucać rodziców, nie mam ich od kilku lat. Po ich odejściu przejęłam firmę, przekazałam dowództwo. Teraz dostaję to, co mi się należy na konto, mogę żyć jak bogini, a reszta robi wszystko za mnie. Nigdy mnie nie obchodziło, co na ten temat pomyślą ludzie. Dostałam od życia wiele za darmo, ale również wiele zrobiłam, żeby być najlepszą.
Spędzam tutaj bardzo dużo czasu nad wodą. Morze, basen, prysznic i wanna. Woda stała się nieodłączną częścią mojego życia. Fajne uczucie, kiedy nie trzeba się martwić o jej zużycie. Tak, znów jestem samolubna. Życie. Powinnam napisać, że nikt nie urodził się perfekcyjnym, ale skłamałabym.
Chyba zapomniałam dodać, że czekam tu na kogoś. Planowaliśmy to od dłuższego czasu. Razem chcieliśmy uciec. Stawić czoła światu, będąc w pojednaniu z nim. Czy to mężczyzna? Tak, taki ze snów. Tylko, że prawdziwy. Byliśmy umówieni, wszystko było zaplanowane. Miałam czekać. I czekam. Choć miałam być wolna, niezależna od nikogo. Trudno. Czasem życie wymaga poświęceń, szczególnie jeśli chce się być szczęśliwym. Siedzę na leżaku otulona promieniami zachodzącego słońca, wszystko przepięknie odbija się w wodzie. Jestem zachwycona. Niewiele potrzeba, abym się uśmiechnęła, ale coraz bardziej odczuwam pustkę. Nikt nie uprzedzał, że życie w pojedynkę, nawet w tak pięknym miejscu jest po prostu dobijające. Idę do domku na plaży. Zagospodarowałam go jeszcze będąc w prawdziwym domu. Wchodzę do sypialni, gdzie stoi nasze łóżko, cały pokój jest biały, kładę się na białej pościeli i zaczynam płakać. Chłopak ze snów... nie przyjechał. I nie przyjedzie. Nie wybrał idealnego życia. I przeklinam moment, w którym mu uwierzyłam. 


Zaczynam wszystko od zera, odchodząc, nie mając nic do stracenia. 


Komentarze

  1. Dzięki Ci Kochana za odwiedziny i komentarze. Bardzo mnie cieszy że zaglądasz w wolnej chwili. Też z przyjemnością nadrabiam zaleglosci u Ciebie. Piękny tekst. Jak zawsze wzrusza do głębi. Tak trzymaj Daria :) Pozdrawiam serdecznie :)

    https://kasinyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisany tekst i to zjawiskowe zdjęcie. Niewątpliwie dodaje klimatu :) Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy człowiek ma swoje problemy. Bardzo ciekawy tekst i historia. Nie wiem czy jest ona wymyślona, czy prawdziwa, ale wydaje mi się, że postać przedstawiona w tekście potrzebuje prawdziwego przyjaciela, kogoś, kto nie będzie oceniać. Z resztą każdy z nas potrzebuje takiej osoby u boku. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Krok dalej

Incepcja Matrix'a

Walcząc nocą